Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych (IGTE) krytycznie ocenia założenia nowelizacji prawa dotyczącego funduszy emerytalnych. – Dokument świadczy o niespójności w myśleniu o przyszłości OFE – mówi Ewa Lewicka, prezes IGTE. I wytyka błędy, które pojawiły się w założeniach przygotowanych przez resort pracy. – Utworzenie tylko funduszu B byłoby błędem. Istnieje potrzeba ścisłego dostosowania konstrukcji II filaru do cyklu życia członków OFE – zaznacza.
Resort pracy chce utworzenia funduszu, który będzie bezpiecznie inwestował pieniądze osób, którym do przejścia na emeryturę zostało mało czasu. IGTE jest za dodatkowym funduszem typu C, który przyjąłby agresywną politykę inwestycyjną. – Nie proponujemy takich funduszy osobom po czterdziestce, ale młodszym – mówi Lewicka.
Za jego utworzeniem przemawiają wyższe emerytury, a udowadniają to wyliczenia – zarówno symulacje Davida Blake’a, guru w dziedzinie systemów emerytalnych, jak i Grzegorza Chłopka, wiceprezesa ING PTE. Te ostatnie oparte są na historycznych stopach zwrotu z USA i W. Brytanii. Wynika z nich, że strategie z wyższym zaangażowaniem w akcje dawały lepsze rezultaty. Wprowadzenie bezpiecznej nie gwarantuje zaś pozytywnych rezultatów, bo np. w okresie wysokiej inflacji powoduje ona największe straty. Zbyt wczesne zmniejszenie zaangażowania w akcje doprowadza też do obniżenia o 20 – 25 proc. wypłacanych świadczeń. – Zwłaszcza w obecnej sytuacji rynkowej to najgorszy moment na przejście osób do funduszu bezpiecznego – ocenia Lewicka.
Pierwotne założenia resortu pracy (na bazie propozycji nadzoru finansowego) zakładały powstanie trzech typów funduszy o różnych strategiach inwestycyjnych. Ich liczba była także kością niezgody między PTE. Mniejsze ze względu na wyższy dla nich koszt utworzenia dodatkowego funduszu wolały dwa. – Liczba przeciwników dwóch funduszy zmalała – zapewnia Lewicka.
PTE nie podoba się także benchmark (punkt odniesienia) dla inwestycji w postaci ubiegłorocznej inflacji dla funduszu bezpiecznego. Zdaniem IGTE, gdyby powstały trzy typy funduszy, po ustaleniu składu ich portfela należałoby wprowadzić benchmarki zewnętrzne zbudowane na określonych istniejących indeksach lub ich kombinacji. Przy czym dla bezpiecznego benchmark mógłby w ogóle nie istnieć, jeśli ma on bardzo konserwatywnie inwestować.