Powszechne towarzystwa emerytalne nie mają już większego problemu z tym, by osiągać bieżące zyski, czyli ich właściciele już do nich nie dokładają. W ubiegłym roku branża zarobiła ponad 730 mln zł. Wysokie są też wskaźniki rentowności tego biznesu. Według wyliczeń Komisji Nadzoru Finansowego w ubiegłym roku średnie ROE (wynik netto/kapitały) wyniosło 22,7 proc.
– Wskaźniki rentowności niektórych PTE są co prawda relatywnie wysokie, ale równocześnie trzeba pamiętać, że po dziesięciu latach akcjonariusze niewielu towarzystw odzyskali wpłacony kapitał. To długo jak na spółki sektora finansowego – mówi Piotr Pindel, członek zarządu Generali PTE.
Gdy właściciele towarzystw zakładali biznes emerytalny na przełomie 1998 i 1999 r., przewidywali, że na zwrot pieniędzy będą musieli długo czekać. Liczyli jednak, że stanie się to w siódmym czy ósmym roku działania.
– Dla towarzystw posiadających stabilną grupę klientów i gwarancje uczestnictwa w systemie wszystkich nowo podejmujących pracę dłuższe oczekiwanie na zwrot z kapitału jest dopuszczalne. Duże PTE mają relatywnie duży zwrot na kapitale. Natomiast mniejsze, niekorzystające z efektu skali, nadal ponoszą straty – podkreśla nasz rozmówca.
Dotychczas tylko akcjonariuszom ośmiu towarzystw zwróciły się zainwestowane w ten biznes kwoty. Z wyliczeń „Rz” wynika, że wartość kapitałów własnych razem z wypłaconymi już dywidendami do tego roku przekroczyła kwoty zainwestowane dotychczas przez właścicieli PTE ING, Avivy, PZU, AIG, Generali, Aegonu, Allianzu oraz Pocztylionu-Arki. Właściciele sześciu towarzystw jeszcze będą musieli zaczekać na wyłożone pieniądze.