W połowie lutego rząd oficjalnie przyjął tzw. Plan Morawieckiego. Plan przedstawiony „w zarysie” przez wicepremiera Morawieckiego w połowie ubiegłego roku zawierał m.in. zmiany w organizacji rynku emerytalnego w Polsce.
Jedna ze zmian, polegająca na przekształceniu OFE w indywidualne produkty emerytalne IKE była już wielokrotnie prezentowana w mediach. Druga, uruchomienie Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK), pozostawała w cieniu tej pierwszej, choć z perspektywy gospodarki (w tym oczywiście pracowników i pracodawców) jej znaczenie może być nawet bardziej istotne niż zmiany w II filarze.
Choć wciąż nie znamy szczegółowych rozwiązań jakie towarzyszyć będą wdrożeniu koncepcji PPK to jedna kwestia wydaje się bezsporna – determinacja do wprowadzenia zmian w 2018 roku. Celowo nie wspomniałem o konkretnej dacie, bo wskazany w materiałach ministerstwa rozwoju (które wciąż stanowią jedyny oficjalny dokument) termin 1 stycznia 2018 roku chyba jednak nie zostanie dotrzymany. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę jak skomplikowane a jednocześnie ważne jest modyfikowanie systemu emerytalnego.
Jednocześnie istnieje dzisiaj szansa, że moment oficjalnego przyjęcia przez rząd Planu Morawieckiego zakończy okres „konkursu piękności”, w trakcie którego coraz to nowa instytucja rządowa prezentowała swoje autorskie rozwiązania i pomysły na uzdrowienie systemu emerytalnego. Nie ma co ukrywać, kilka z tych pomysłów można ostrożnie nazwać dyskusyjnymi. Dobrze więc się stanie, jeżeli obecnie wszystkie te instytucje będą mogły skoncentrować się na konkretnych rozwiązań i dopracować ich szczegóły.
Sama koncepcja PPK wzorowana jest na brytyjskich programach emerytalnych typu NEST. To relatywnie nowy koncept, uruchomiony przed kilkoma laty w Wielkiej Brytanii. I choć można w tym rozwiązaniu znaleźć szereg niespójności, czy wad to jednak większość ekspertów uznaje go za przykład dobrze zorganizowanego quasi obowiązkowego filara systemu emerytalnego, z gwarancjami państwa dotyczącymi jakości i przejrzystości produktów inwestycyjnych, a przy tym atrakcyjnym poziomem kosztów dla uczestników Programów. Przypomnijmy więc krótko na czym polegać ma koncepcja PPK. W ramach nowych rozwiązań każdy z pracodawców zatrudniających więcej niż 19 pracowników będzie zobowiązany zaoferować pracownikom możliwość przystąpienia do PPK. Sama oferta nie będzie „obowiązkowa” dla pracowników. Ale aby nie uczestniczyć w Programie będą oni musieli złożyć pracodawcy odpowiednią „deklarację braku zgody”, a później (najprawdopodobniej) pamiętać każdego roku, aby taki deklarowany brak zgody potwierdzić ponownie (zawsze na piśmie).
Zakładam, że wielu z nas taka „konstrukcja” decyzji coś przypomina? Otóż jest ona zbliżona w swojej logice do rozwiązania zastosowanego przez ministra Rostowskiego, w momencie w którym namawiał Polaków, aby nie oszczędzali w OFE. W tamtej sytuacji, aby kontynuować oszczędzanie w OFE każdy z nas musiał to potwierdzić na piśmie. Jeżeli tego nie zrobiliśmy ZUS przejmował całą składkę, a do OFE nie trafiały już żadne środki. Nowy rząd, korzystając z tego samego mechanizmu zamierza tym razem uzyskać nieco inny efekt – pozyskać miliony członków nowych PPK, którzy w konsekwencji braku złożenia „odmowy uczestnictwa” będą oszczędzać w Programach swoje środki.