Tak wynika z badania „Świadomość emerytalna Polaków" wykonanego przez Pracownię Badań Społecznych. Skłonność Polaków do oszczędzania na emeryturę wzrosłaby ponad trzykrotnie, gdyby wprowadzony został system oszczędzania na emeryturę, w którym do składki pracownika dopłacałoby państwo i/lub pracodawca. Aż 68 proc. Polaków skłonne byłoby wpłacać pewną sumę miesięcznie w takim systemie.
Prawie 40 proc. pracujących Polaków w ogóle nie myśli o tym, co czeka ich na emeryturze, a zaledwie 32 proc. myśli o tym przynajmniej od czasu do czasu. Spośród osób, które rzeczywiście myślą o swojej przyszłości emerytalnej, większość zaczyna myśleć w wieku 50+.
Żadnych działań mających na celu ochronę standardu materialnego po przejściu na emeryturę nie podejmuje aż 78,5 proc. badanych. Spośród tych, którzy cokolwiek w tej sprawie robią, największy odsetek odkłada pieniądze na lokacie bankowej lub w gotówce. Ogólnie oszczędza na emeryturę w jakiejkolwiek formie (IKE, IKZE, PPE, polisa ochronno-inwestycyjna, lokaty bankowe lub gotówka) lub zwiększa stan posiadania z myślą o emeryturze (inwestuje w różne dobra) zaledwie 21,2 proc. całej próby. Znikomy procent korzysta z III filara.
Grupę osób, które zadeklarowały jakąś formę oszczędzania na emeryturę spytano, jaką część rocznych dochodów przeznaczają na oszczędności emerytalne. Największy odsetek (43 proc.) podał wielkość od 6 do 10 proc., powyżej 10 proc. zadeklarowało 21 proc. oszczędzających na emeryturę.
68 proc. Polaków skłonne byłoby przystąpić do III filara z dopłatami państwa lub pracodawców, a tylko 13 proc. badanych nie przystąpiłoby do takiego systemu długoterminowego oszczędzania, reszta nie ma zdania na ten temat. Jednocześnie większość (72 proc.) gotowych wejść do takiego systemu wpłacałaby do niego miesięcznie tylko do 100 zł.