Ostatni argument „przeciwników" IKE i IKZE jest również „ciężki" do obalenia. Po pierwsze opisuje zjawisko z którym wszyscy mamy do czynienia na co dzień, a więc sytuację, w której korzyści z oferowania produktów inwestycyjnych czerpią głównie instytucje finansowe, a interesy inwestora są na dalszym planie i nie zawsze właściwie zabezpieczone. Przekonujemy się o tym codziennie, słysząc o kolejnych sprawach sądowych wytaczanych instytucjom przez rozgoryczonych klientów, kolejnych rekomendacjach Komisji Nadzoru Finansowego, czy interwencjach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Niestety, w praktyce wciąż nikomu nie udaje się z tym problemem skutecznie poradzić.
W tym miejscu ponownie odwołam się do konstrukcji „dobrych" IKE i IZKE, np. wspomnianych powyżej „firmowych IKE i IKZE". W ich przypadku z pewnością znajdziemy bowiem takie, które w sposób rozsądny godzić będą zarówno interes instytucji finansowej jak i inwestora. W efekcie przyjmijmy, że o potencjale zysku decydować musimy sami, wybierając mądrze lub mając szansę skorzystać ze wsparcia, doświadczenia i zaangażowania naszego pracodawcy.
Podsumowując, IKE i IKZE wydają się sensowną ofertę, ale wymagają uwagi i czasu poświęconego na właściwy wybór partnera i zrozumienie wszystkich istotnych dla inwestora ograniczeń. Jeżeli jednak tak właśnie postąpimy będziemy mieli szansę skorzystać z zachęt fiskalnych niedostępnych dzisiaj w żadnym innym produkcie inwestycyjnym. Jeżeli dodatkowo w proces inwestowania zaangażuje się nasz pracodawca szansa na odpowiednio dobry produkt i przyszłe zyski znacząco wzrosną.
No i na koniec – tak dla zasady, by o tym nie zapominać rozważając „za i przeciw" inwestowaniu długoterminowemu – świat państwowych emerytur odchodzi do przeszłości. Znany nam z przeszłości model finansowania emerytur ze składek (podatków) pracujących, z pewnością nie zagwarantuje emerytur, jakie otrzymują dzisiaj Niemcy, czy Szwajcarzy (i to również Ci, którzy na emeryturę „zdążyli" przejść kilkanaście lat temu). Nie spodziewajmy się kolejnej generacji baby boomers. W efekcie nie widać już wielu „chętnych", na finansowanie ze swoich dochodów „dostatnich" emerytur dzisiejszych 40 i 50-latków. Jeżeli liczyć będziemy wyłącznie na system obowiązkowy (państwo) musimy w efekcie założyć, że prawdopodobnie emerytury z niego wypłacane będą znacznie niższe od naszych oczekiwań. Z tej perspektywy dla indywidualnego oszczędzania właściwie nie ma żadnej alternatywy.