Tak uważają autorzy raportu „Dodatkowy system emerytalny w Polsce – diagnoza i rekomendacje zmian". Dokument przygotowali ekonomiści z Towarzystwa Ekonomistów Polskich pod nadzorem Joanny Ruteckiej z SGH.
Przypomnieli, że tylko 2 proc. zatrudnionych jest członami pracowniczych programów emerytalnych. Pod koniec zeszłego roku (ostanie dane Komisji Nadzoru Finansowego) istniało 1070 programów z ok. 375 tys. oszczędzającymi. A zgromadzone aktywa to 9,4 mld zł. Jednak nie wszyscy członkowie PPP regularnie płaca składki. 16 proc. to uczestnicy bierni, za których nie były odprowadzane żadne składki. Są to ci, którzy dobrowolnie wystąpili z programu, bądź zmienili pracodawcę i pozostawili środki w programie prowadzonym przez dotychczasowego pracodawcę. W tej kategorii mieszczą się również inni uczestnicy, za których w ostatnim kwartale roku nie były odprowadzane składki (jak uczestnicy programów, w których czasowo zawieszono odprowadzanie składek, uczestnicy programów uruchamianych na przełomie roku etc.). Osoby te nie mieszczą się w zakresie pojęciowym uczestnika biernego, ale są ujmowane w tej pozycji w sprawozdaniach przekazywanych UKNF przez instytucje finansowe.
Autorzy raportu podkreślają, że wbrew obiegowym opiniom, iż tylko duże, bogate przedsiębiorstwa (najczęściej z kapitałem zagranicznym) stać jest w Polsce na uruchomienie pracowniczego programu emerytalnego, zdecydowanie przeważają programy uruchamiane w przedsiębiorstwach w sektora MSP. W zeszłym roku w ponad połowę PPE stanowiły programy, w których było 50 lub mniej uczestników, a założono je w średnich firmach.
Ekonomiści zwracają uwagę na to, że z instytucji publicznych tylko uczelnie wyższe mają prawo do finansowania PPE z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. W innych główną barierą jest brak odpowiednich pieniędzy na ten cel w budżetach.
Kłopot z PPE polega również na tym, że szef firmy nie może różnicować wysokości składki podstawowej dla różnych pracowników, tak by była elementem systemu wynagradzania. Musi być jednakowa dla wszystkich uczestników. Dodatkowo według autorów zachęty fiskalne są niewystarczające. Tłumaczą w raporcie: „Gdyby zrównać zachęty ekonomiczno-fiskalne dla uczestników PPE z tymi, z jakich korzystają uczestnicy IKZE (możliwość zmniejszenia kwoty opodatkowania podatkiem PIT do określonej kwoty wniesionych w danym roku składek emerytalnych), a zarazem stworzyć silniejsza barierę wyjścia (konieczność opłacenia podatku, jeśli wycofuje się środki z programu przed osiągnięciem 65 lat, jak w przypadku IKZE), to mogłoby to sprzyjać upowszechnieniu uczestnictwa w PPE oraz zachęcić do wnoszenia składek dodatkowych przez uczestników PPE (obecnie zaledwie parę procent opłaca składkę dodatkową, poprzestając na tym, co w formie składki podstawowej wpłaci do programu pracodawca)."