Tak jest w wielu krajach: tam gdzie system powszechny, obowiązkowy jest dość szczodry jak w Polsce, tam dobrowolnie oszczędza na emeryturę niewiele osób. Gdy zaś emerytalne ubezpieczenia obowiązkowe są mniej hojne, tym silniejsze są bodźce do gromadzenia prywatnych oszczędności.
- Doświadczenia ostatnich 15 lat pokazują, że w Polsce system dobrowolnych oszczędności emerytalnych nie rozwinął się, pomimo wielu prób stymulowania go rozwiązaniami podatkowymi. Być może gdy stopa zastąpienia emerytur rzeczywiście obniży się poniżej 40 proc. ostatnich wynagrodzeń ludzie uświadomią sobie, że jednak warto dodatkowo zgromadzić zaskórniaki. – zastanawia się Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku SA. Ekonomista dodaje: - W niektórych krajach np. w Niemczech, próbuje się tworzyć systemy dobrowolnego oszczędzania, do których osoby rozpoczynające pracę przystępują automatycznie. Jeśli nie chcą tam płacić składek muszą formalnie odstąpić od takiego ubezpieczenia. To tak jak obecnie trzeba aktywności, aby pozostać w OFE. Niestety trudno jednoznacznie powiedzieć na ile takie rozwiązania mogą rzeczywiście w trwały sposób podnieść wielkość prywatnych oszczędności emerytalnych. – przyznaje ekonomista.
Na zachęty i podpowiedzi ekonomistów i polityków, byśmy dodatkowo i dobrowolnie oszczędzali na emeryturę większość czytelników pyta: w jaki sposób? I dodaje: za mało zarabiamy w stosunku do bieżących potrzeb, nie mamy pieniędzy by je odkładać na emeryturę.
Z różnych badan wynika, że mniej lub bardziej regularnie na emeryturę pieniądze odkłada co czwarty dorosły Polak. - Mamy dwóch podstawowych wrogów oszczędzania na starość. Pierwszy to przekonanie z poprzedniego systemu, że państwo się człowiekiem zaopiekuje. – tłumaczy Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE SA. - Po co więc dodatkowo oszczędzać jak można telewizor fajny kupić – dodaje z uśmiechem - Drugi wróg to przekonanie, że w pewnym momencie i tak stracimy wszelkie oszczędności. Bo albo będzie hiperinflacja, albo nacjonalizacja oszczędności, ostatecznie – krach finansowy.
Zdaniem ekonomisty brakuje też wiedzy o tym ile powinniśmy oszczędzać, by zgromadzić określoną kwotę. Nie mamy też pojęcia ile powinniśmy mieć odłożonych pieniędzy. - A zasada jest taka dla dzisiejszej wartości pieniądza, że z 1000 złotych odłożonych będzie się miało 5 – 6 złotych miesięcznego świadczenia, jakie będziemy pobierali przez kilka lat. Po to więc by mieć 1000 zł miesięcznie (dodatkowo poza wszystkimi innym źródłami) trzeba uzbierać w dzisiejszym pieniądzu jakieś 180 – 200 tys. – tłumaczy Soroczyński.