W zeszłym roku emerytury i renty z pozarolniczego systemu ubezpieczeń (ZUS oraz służby mundurowe oraz sędziowie i prokuratorzy w stanie spoczynku) realnie wzrosły o 4,4 proc. (nominalnie o 5,5 proc.), a świadczenia emerytowanych rolników indywidualnych o 5,1 proc. (nominalnie o 6,3 proc.). To znacznie wyższe wzrosty niż podwyżki płac. Przeciętne wynagrodzenie w firmach gdzie pracuje od dziesięciu osób ( nie ma jeszcze danych na temat zarobków w gospodarce narodowej) wzrosło w zeszłym roku realnie o 2 proc., a nominalnie o 2,9 proc. Tak wynika z najnowszych danych GUS.
Wydaje się jednak, że są to jedne z ostatnich tak pozytywnych dla emerytów i rencistów informacji na temat tempa wzrostu ich świadczeń. Te z reguły rosną skokowo raz w roku – na początku marca, gdy przeprowadzana jest waloryzacja. Ta przypomnijmy w zeszłym roku wyniosła 4 proc. a dwa lata temu rząd zastosował waloryzację kwotową, czyli podniósł wszystkie świadczenia o 71 zł, co najbardziej podniosło najniższe świadczenia i nieco spłaszczyło różnice pomiędzy najniższymi i najwyższymi świadczeniami.
W tym roku waloryzacja wyniesie najprawdopodobniej ok. 1,2 – 1,4 proc. Dokładnie będzie to wiadomo 11 lutego gdy GUS poda informację o wzroście płac w całej gospodarce w zeszłym roku. Ekonomiści szacują realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w zeszłym roku na 1,2 proc. (20 proc. tej wartości to 0,24 proc.). Waloryzacja polega na podniesieniu emerytur i rent o wzrost inflacji emeryckiej plus 20 proc. realnego wzrostu płac. Wiadomo już zaś, że inflacja koszyka dóbr emeryckich wzrosła o 1,1 proc. Gdyby szacunki ekonomistów w sprawie wzrostu realnego płac okazały się trafione, to waloryzacja wyniosłaby 1,34 proc. i będzie najniższą w ostatnich latach.