- Kampania, która miała na celu doprowadzenie ludzi do przekonania, że II filar emerytalny jest złem, nie sprawdziła się. Od kilku miesięcy eksponowana jest więc nowa teza: albo przejęcie oszczędności z OFE albo fiskalna katastrofa – załamanie budżetu i podwyżka podatków. Jest to z gruntu fałszywy dylemat – mówił na poniedziałkowej konferencji prof. Leszek Balcerowicz.
Jego zdaniem, rząd stosuje taki chwyt, by zgodnie z teoriami manipulacji, „ustawić" sobie odbiorców. Posłowie, przekonani, że mają do wyboru albo podwyżkę podatków na 20 mld zł dla ratowania finansów publicznych, albo „wywłaszczenie" z OFE, zagłosują za tym drugim.
Tymczasem sytuacja nie jest tak dramatycznie zła. - Według rządowym oficjalnych dokumentów, dług publiczny bez skoku na OFE nieznacznie tylko przekroczyłby limit 55 proc. wobec PKB – mówił Balcerowicz. Dług wyniósłby 55,5 proc. PKB. – Aby uniknąć przekroczenia wystarczą oszczędności oraz prywatyzacja o łącznej wartości 8-10 mld zł – podkreślał Aleksander Łaszek, ekonomista FOR. - Procesy prywatyzacyjne w Polsce zwalniają, tymczasem gdyby państwo sprzedało swoje udziały tylko w czterech spółkach – PZU, PKO BP, PGE i KGHM, zostawiając sobie 20 proc. udziałów, udałoby się pozyskać 30 mld zł – wyliczał Wiktor Wojciechowski.
Prof. Balcerowicz podkreślał także, że wywłaszczanie Polaków z oszczędności emerytalnych zgromadzonych w OFE, może dać w 2014 r. fałszywą nadwyżkę w finansach publicznych. – Ale tak fałszywa nadwyżka, jest większym złem niż prawdziwy deficyt. Stwarza pozory poprawy, sugeruje finansowany naszymi oszczędnościami wzrost wydatków przed wyborami i pozwala dalej odsuwać w czasie konieczną reformę finansów – mówił Balcerowicz
Jego zdaniem, deficyt można ograniczyć stopniowo działaniami, które będą dodatkowo wspierać wzrost gospodarczy. Jako przykład wymienił gruntowaną reformę administracji publicznej, usuwanie nieuzasadnionych ekonomicznie i moralnie przywilejów społecznych (np. 100 proc. zasiłku chorobowego dla wybranych grup) czy odpolitycznienie przedsiębiorstw czyli prywatyzacja.