Obniżenie opłat pobieranych przez OFE o połowę będzie miało konsekwencje dwojakiego rodzaju.

Burza w branży

Po pierwsze, o połowę spadnie główne źródło przychodów PTE – z tytułu zarządzania OFE w zeszłym roku osiągnęły przychody rzędu 1,5 mld zł (łącznie całkowite przychody PTE wyniosły 1,7 mld zł) – wynika z danych KNF. Obniżenie opłat za zarządzanie funduszami emerytalnymi o połowę oznacza, że proporcjonalnie spadną również przychody PTE z tego tytułu. W zeszłym roku – przy o połowę niższych opłatach, wyniosłyby około 750 mln zł. Przy całkowitych kosztach sektora, rzędu 765 mln zł w 2012 r., oznaczałoby to wynik finansowy netto na poziomie zera i to w najlepszym wypadku, bo od połowy przyszłego roku na niższe opłaty nałoży się odpływ aktywów i członków.

- Trudno oszacować skalę tego zjawiska. Wciąż nie znamy wielu kluczowych szczegółów zmian, które chce wprowadzić rząd. Niewątpliwie PTE będą musiały dostosować swój model działalności do niższych przychodów. Zwolnienia? Jeszcze nie można przewidzieć, jaki dokładnie przyjmą wymiar. Rynek niewątpliwie będzie się konsolidował, prawdopodobnie zarządzanie OFE, który będzie miał mniej niż 100 tys. członków, stanie się nieopłacalne. Wystarczy spojrzeć na to, co się stało z PTE na Węgrzech, po tym jak towarzystwa straciły większość klientów – zaledwie kilka największych PTE mogło kontynuować działalność samodzielnie – mówi Małgorzata Rusewicz, p.o. prezesa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.