W pierwszym tegorocznym felietonie pisałem o iluzji pewności skutków zmian w systemie emerytalnym, która pobrzmiewa zarówno w dyskusjach, jak i oficjalnych stanowiskach rządowych. Fakt, że niepewność związana z funkcjonowaniem systemu o zdefiniowanej składce jest bagatelizowana jest nieco paradoksalny wobec wątłego materiału analitycznego, którym różni adwersarze dysponują na poparcie swoich tez – większość rządowych OSRów prezentuje symulacje emerytur dla „osoby pracującej nieprzerwanie przez 40 lat i zarabiającej średnią krajową", choć bynajmniej nie jest to ani przeciętny profil historii zawodowych (zwłaszcza dla kobiet, często przerywających pracę z powodu opieki nad dziećmi), ani przeciętna trajektoria wynagrodzeń w cyklu życia. W efekcie, dyskusja przykładowo nad wpływem na emerytury kobiet różnych rozwiązań w zakresie opłacania przez państwo składek za okresy urlopów macierzyńskich de facto odbywa się w pustce, bez szacunków ile kobiety na różnych rozwiązaniach skorzystają – przeciętnie, ale tym bardziej jak zróżnicowane może być to oddziaływanie na kobiety o różnym wykształceniu, zarobkach itp. Kolejnym przykładem jest potencjalnie obciążenie budżetu z tytułu wypłat emerytur minimalnych – nawet sam rząd do tej pory nie oszacował kompleksowo zobowiązań z tego tytułu. ZUS dysponuje szczegółowym modelem „swojej" części systemu emerytalnego, ale wykorzystuje go praktycznie tylko wewnętrznie, udostępniając mocno zagregowane wyniki. Ani IGTE, ani poszczególne towarzystwa nie mają kompleksowych modeli systemu postrzeganego jako całość, analizy podejmując ad hoc w odpowiedzi na potrzeby, żeby nie powiedzieć zagrożenia. W podobnej sytuacji znajdują się partnerzy społeczni. Debata publiczna nad zagadnieniami systemu emerytalnego, która powinna być oparta o dane i wiedzę, często prowadzi do wzajemnego podważania prezentowanych liczb, na końcu którego każdy zostaje „ze swoją prawdą". To zresztą niestety smutna cecha polskiej debaty publicznej. W przypadku emerytur pewną nadzieję na przełamanie tego rozmijania się poszczególnych aktorów dawałoby stworzenie instytucji aktuariusza krajowego, co jednak znajduje się w stanie permanentnym prac wstępnych.

Ten tekst ma być jednak nie tyle krytyką, co przede wszystkim zaproszeniem do zapoznania się z modelem systemu emerytalnego, przygotowanym przez Instytut Badań Strukturalnych w ramach projektu iSWORD. Celem projektu jest opracowanie i wykonanie narzędzi upraszczających ilościową ocenę skutków polityki, które to narzędzie są publicznie i nieodpłatnie dostępne na stronie projektu (www.isword.pl). Zamiast „osoby pracującej nieprzerwanie za średnią krajową" w modelu uwzględniamy kilkanaście profili osób wyróżnionych ze względu na wiek, płeć i wykształcenie, co pozwala na uzyskanie symulacji mikro i makro w jednym narzędziu. W szczególności możliwe jest oszacowanie realnych i nominalnych wysokości świadczeń emerytalnych dla osób urodzonych po 1949 r., stóp zastąpienia, udziału poszczególnych filarów systemu emerytalnego w tworzeniu kapitału emerytalnego osób, w podziale na wykształcenie, wiek i płeć. Pozwala także prognozować liczbę emerytów, łączne wpływy i wypływy z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu wypłacanych emerytur, jak również wpływ zobowiązań emerytalnych na stan finansów publicznych. Ważną cechą modelu jest jego elastyczność: istnieje możliwość wybrania jednego z kilkunastu scenariuszy demograficznych, makroekonomicznych i instytucjonalnych (obejmujących takie aspekty jak rozdysponowanie składki emerytalnej pomiędzy poszczególne filary, czy ustawowy wiek emerytalny) lub zastosowania własnego scenariusza. Wszystkie prognozy obejmują horyzont do roku 2060.

Udostępniany przez nas model nie jest bynajmniej idealny ani ostateczny, stanowi jednak zaawansowane narzędzie, które każdy może samemu przetestować i jeśli ktoś uzna, że z jakimiś założeniami się nie zgadza lub pewne mechanizmy kwestionuje, to może je zmienić na własne lub przebudować zgodnie ze swoją wiedzą. Aktualnie organizowane są szkolenia z wykorzystania modelu, w praktyce adresowane głównie do pracowników administracji, ale otwarte też dla innych osób. Narzędziu towarzyszy podręcznik ułatwiający jego obsługę, a sam model wchodzi w domenę publiczną – można obejrzeć cały jego kod, prześledzić wszystkie obliczenia i formuły, przestudiować wszystkie założenia. Chcemy tym samym przerwać tradycję „magicznych pudełek", enigmatycznych modeli wykorzystywanych przez różne instytucje, których osoby z zewnątrz nie mogą zgłębić, a które dają różne odpowiedzi na te same pytania. Na przejrzystości w kwestii sposobów uzyskiwania tzw. dowodów różnych prezentowanych tez możemy tylko zyskać.

 

Piotr Lewandowski jest współzałożycielem (w 2006 r.) i głównym ekonomistą Instytutu Badań Strukturalnych. Zajmuje się głównie ekonomią pracy, emerytalną i finansów publicznych, w tym modelowaniem ilościowym, prognozami i projekcjami w tych obszarach. W przeszłości współpracownik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Banku Światowego i UNDP Polska. Związany z Katedrą Ekonomii I SGH w Warszawie.