Klienci OFE wrócą jednak do ZUS

Brak opłaty od składki pobieranej przez OFE, powrót do ZUS osób w wieku przedemerytalnym oraz zmiany w IKZE – zawiera przegląd prawa dotyczącego systemu emerytalnego, do którego dotarła „Rz"

Aktualizacja: 16.04.2013 07:08 Publikacja: 16.04.2013 03:31

Klienci OFE wrócą jednak do ZUS

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

W ostatnich dniach przedstawiciele rządu powtarzają jedno: rząd nie planuje nawet częściowej, a co mówić o całkowitej nacjonalizacji funduszy emerytalnych.

- Nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania. Nie znam, no może znam, mogę sobie wyobrazić, że byłyby takie osoby, które by coś takiego sugerowały, ale na pewno nie w rządzie – mówił rano w poniedziałek w radiu RMF FM Jacek Rostowski, wicepremier i minister finansów pytany o to czy pieniądze z OFE zostaną w całości przeniesione do ZUS.

W poniedziałek także wicepremier Janusz Piechociński zapewniał, że rząd nie przygotowuje żadnego "zamachu" na środki zgromadzone przez Polaków na kontach emerytalnych.

- Jestem przekonany, że w dyskusji idziemy ku większej efektywności funduszy i zwiększenia kontroli państwa nad Otwartymi Funduszami Emerytalnymi, a nie w stronę głębokich modyfikacji OFE  - deklarował wicepremier.

Tylko opłata za zarządzanie

Z przeglądu prawa dotyczącego zmian w systemie emerytalnym, nad którym pracuje resort pracy i do którego dotarła „Rz", także nie wynika by rząd miał obecnie plan nacjonalizacji funduszy emerytalnych. W rekomendacjach zmian zapisano zaledwie kilka punktów. Pierwszy zakłada likwidację, ale opłaty od składki, jaką pobierają fundusze. Obecnie może wynieść do maksymalnie 3,5 proc. i większość taką opłatę stosuje.

- Istnieje szerokie pole manewru do dalszego obniżania ponoszonych przez uczestników systemu kosztów przez dalsze obniżanie pobieranych przez PTE opłat, zostawiając i tak nadal wysokie zyski PTE i w konsekwencji wysokie dywidendy dla akcjonariuszy PTE – czytamy w przeglądzie. – Pomimo obowiązywania zakazu akwizycji żaden z funkcjonujących na polskim rynku funduszy emerytalnych nie podjął decyzji o obniżeniu wysokości opłaty od składki – czytamy dalej. Według resortu pracy, fundusze nie starają się konkurować ze sobą kosztami. Resort nie wyklucza w przyszłości obniżenia opłaty za zarządzanie poprzez wprowadzenie pasywnego zarządzania portfelem przez OFE, za czym opowiada się NBP.

Oprócz likwidacji opłaty od składki jaką pobierają fundusze, rekomendacje resortu pracy zakładają jeszcze, że z pieniędzy zgromadzonych w OFE będzie wypłacana wyłącznie emerytura dożywotnia. W grę nie wchodzi żaden inny rodzaj świadczenia emerytalnego. Wypłatą emerytur z całości kapitału zgromadzonego w publicznym systemie (ZUS i OFE) zajmie się ZUS. Resort pracy wyklucza powierzenie tego zadania w przypadku pieniędzy zgromadzonych w funduszach emerytalnym prywatnym firmom.

- Ponieważ jednym podmiotem zdolnym do zmagania się z ryzykiem demograficznym jest państwo, kwestia wypłaty świadczeń emerytalnych zgromadzonych w OFE powinna być powiązana również z interesem finansów publicznych – pisze resort pracy w rekomendacjach.

Pieniądze klientów zgromadzone w OFE nie będą jednak przekazywane do ZUS w chwili gdy osiągną oni wiek emerytalny, tylko wcześniej. Zgodnie z propozycja resortu finansów, stopniowe przenoszenie pieniędzy z OFE na subkonto w ZUS zacznie się już na minimum 10 lat  brakujących do osiągnięcia wieku emerytalnego.  Co miesiąc na subkonto w ZUS przekazywana byłaby zatem 1/120 zgromadzonych na rachunki członka OFE jednostek rozrachunkowych.

Realizacja tej koncepcji „zapewni bezpieczeństwo oraz minimalizację ryzyka spadku wartości tych środków, spowodowanych ewentualnymi wahaniami na rynkach kapitałowych". Jednocześnie ma najmniej negatywny wpływ na finanse publiczne.

- Proporcjonalnie nie oznacza, że 10 lat przed przejściem na emeryturę wszystkie środki zgromadzone w OFE będą przekazywane na subkonto w ZUS - mówił niedawno Wojciech Kowalczyk, wiceminister finansów. Wyjaśnił, że propozycja ta ma zmniejszyć ryzyko rynkowe, jakiemu są poddane aktywa zarządzane przez fundusze emerytalne. - Przyczyną naszej propozycji jest ograniczenie ryzyka rynkowego, jakiemu poddane są aktywa zgromadzone w OFE. Należy rozróżnić aktywa i środki przekazywane do ZUS - podkreślił.

Pomysł ten krytykuje jednak prof. Leszek Balcerowicz, były minister finansów i były szef NBP. - Słowo "przenoszenie" sugeruje, że oszczędności będą tak samo traktowane w ZUS, jakby zostały w funduszu kapitałowym. A z natury rzeczy w ZUS niczego się nie odkłada. Te pieniądze przestałyby być oszczędnościami, a służyłyby zapychaniu dziury budżetowej - wskazywał były minister finansów w poniedziałek rano w radiu TOK FM. Balcerowicz podkreślił, że rząd, zamiast redukować przywileje socjalne, "dokonuje skoku na łatwe politycznie pieniądze". - Te oszczędności zginą w zusowskiej dziurze - zaznaczył.

Ze wstępnym szacunków wynika, że jeśli pieniądze klientów OFE miałyby zostać stopniowo przenoszone do ZUS na 10 lat przed ich wiekiem emerytalnym, to w pierwszym roku byłoby to ok. 12-13 mld zł, a w kolejnych latach -  ok. 5 mld zł rocznie. I pieniądze te posłużyłyby do wypłaty bieżących emerytur.

Zmiany w III filarze

Resort pracy proponuje także zmiany w indywidualnym koncie zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), jak bowiem podkreśla w dokumencie, dotychczasowa liczba oszczędzających i wartość zgromadzonych przez nich dodatkowych oszczędności w ramach III filara nie jest wystarczająca. Zwłaszcza w kontekście obniżenia wysokości świadczeń pochodzących z publicznego systemu.

Zmiany w IKZE mają albo zwolnić oszczędzających z płacenia podatku dochodowego w momencie wypłaty zgromadzonych pieniędzy (po osiągnięciu 67 lat), albo przynajmniej wprowadzić ryczałtowy podatek rzędu np. 5 lub 10 proc.  Propozycje zakładają także objęcie możliwością oszczędzania na IKZE wszystkich Polaków. Obecnie mogą to robić tylko te osoby, które uzyskały dochody z pracy w roku poprzednim. Dwa ostatnie pomysły to wprowadzenie kwotowego limitu wpłat na te konto np. w wysokości 4 tys. zł (dziś to 4 proc. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne) oraz rozszerzenie oferty o IKZE – Obligacje. Za pośrednictwem tego konta klienci mogliby nabywać wszystkie oferowane przez resort finansów skarbowe obligacje detaliczne (tak jak jest to w IKE-Obligacje).

Co jednak ciekawe rekomendacje resortu pracy nie zakładają żadnych zmian podnoszących efektywność działania funduszy emerytalnych, o co apeluje wielu ekspertów. Chodzi m.in. o wprowadzenie zmian w ich polityce inwestycyjnej, w tym wprowadzenie nowego sposobu oceny działalności inwestycyjnej OFE. Apelowały o to m.in. Komisja Nadzoru Finansowego oraz bank centralny. Nie ma w nich także pomysłu np. na podniesienie kapitałów towarzystw emerytalnych, by były bardziej adekwatne do aktywów funduszy emerytalnych, którymi zarządzają, o co apeluje już od dawna nadzór oraz także NBP.

Czytając dokument, którym dysponujemy, można odnieść wrażenie, że nie będzie to ostatni przegląd prawa dotyczącego OFE. Zwłaszcza, że o ile OFE są chwalone za ich pozytywny wpływ na rynki finansowe i gospodarkę, to za ich wpływ na budżet państwa już nie. Jak bowiem czytamy w raporcie, planowane coroczne zwiększanie składki kierowanej do OFE do 3,5 proc. od 2017 r. będzie powodować wzrastanie zadłużenia kraju. A w przypadku dojścia do progów ostrożnościowych relacji długu do PKB „dalsze utrzymywanie OFE nie będzie możliwe poprzez kontynuację zadłużenia kraju. Konieczne będą wtedy znaczące podwyżki podatków i redukcja wydatków publicznych".

Ważne podkreślenia jest to, że dotarliśmy do jednej z wersji przeglądu nad którym cały czas pracuje resort pracy. Ostateczny jego kształt może zatem różnić się od tego co prezentujemy. Janusz Sejmej, rzecznik resortu pracy, mówi nam, że prace nad dokumentem cały czas trwają.

Według spekulacji rynkowych, w ostatecznej wersji raportu może znaleźć się propozycja np. zawieszenia przekazywania składek do OFE na pewien okres czy dobrowolności uczestnictwa Polaków w II filarze.

Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze, związany z grupą Skarbiec, mówił nie tak dawno, że należy ograniczyć składkę do OFE np. do 2,3 lub 2 proc. Przy tym niższym progu można także wprowadzić wybór między uczestnictwem w OFE i w ZUS, a samym tylko ZUS.  Obecnie OFE otrzymują 2,8 proc. pensji brutto ubezpieczonych (16,42 proc. trafia do ZUS).

Mało jest prawdopodobne by rząd sięgnął po pieniądze, które fundusze mają ulokowane w obligacjach skarbowych. A takie pogłoski się pojawiały. Nawet częściowa nacjonalizacja OFE, jak pokazało piątkowe zamieszanie z wypowiedzią agencji ratingowej Moody's dla Reutersa, mogłaby spowodować obniżenie oceny wiarygodności kredytowej Polski.

Premier Donald Tusk zapowiedział na początku kwietnia, że w maju-czerwcu rząd przedstawi propozycje dotyczące przyszłości OFE.

W ostatnich dniach przedstawiciele rządu powtarzają jedno: rząd nie planuje nawet częściowej, a co mówić o całkowitej nacjonalizacji funduszy emerytalnych.

- Nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania. Nie znam, no może znam, mogę sobie wyobrazić, że byłyby takie osoby, które by coś takiego sugerowały, ale na pewno nie w rządzie – mówił rano w poniedziałek w radiu RMF FM Jacek Rostowski, wicepremier i minister finansów pytany o to czy pieniądze z OFE zostaną w całości przeniesione do ZUS.

Pozostało 94% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami