Pomysł ten krytykuje jednak prof. Leszek Balcerowicz, były minister finansów i były szef NBP. - Słowo "przenoszenie" sugeruje, że oszczędności będą tak samo traktowane w ZUS, jakby zostały w funduszu kapitałowym. A z natury rzeczy w ZUS niczego się nie odkłada. Te pieniądze przestałyby być oszczędnościami, a służyłyby zapychaniu dziury budżetowej - wskazywał były minister finansów w poniedziałek rano w radiu TOK FM. Balcerowicz podkreślił, że rząd, zamiast redukować przywileje socjalne, "dokonuje skoku na łatwe politycznie pieniądze". - Te oszczędności zginą w zusowskiej dziurze - zaznaczył.
Ze wstępnym szacunków wynika, że jeśli pieniądze klientów OFE miałyby zostać stopniowo przenoszone do ZUS na 10 lat przed ich wiekiem emerytalnym, to w pierwszym roku byłoby to ok. 12-13 mld zł, a w kolejnych latach - ok. 5 mld zł rocznie. I pieniądze te posłużyłyby do wypłaty bieżących emerytur.
Zmiany w III filarze
Resort pracy proponuje także zmiany w indywidualnym koncie zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), jak bowiem podkreśla w dokumencie, dotychczasowa liczba oszczędzających i wartość zgromadzonych przez nich dodatkowych oszczędności w ramach III filara nie jest wystarczająca. Zwłaszcza w kontekście obniżenia wysokości świadczeń pochodzących z publicznego systemu.
Zmiany w IKZE mają albo zwolnić oszczędzających z płacenia podatku dochodowego w momencie wypłaty zgromadzonych pieniędzy (po osiągnięciu 67 lat), albo przynajmniej wprowadzić ryczałtowy podatek rzędu np. 5 lub 10 proc. Propozycje zakładają także objęcie możliwością oszczędzania na IKZE wszystkich Polaków. Obecnie mogą to robić tylko te osoby, które uzyskały dochody z pracy w roku poprzednim. Dwa ostatnie pomysły to wprowadzenie kwotowego limitu wpłat na te konto np. w wysokości 4 tys. zł (dziś to 4 proc. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne) oraz rozszerzenie oferty o IKZE – Obligacje. Za pośrednictwem tego konta klienci mogliby nabywać wszystkie oferowane przez resort finansów skarbowe obligacje detaliczne (tak jak jest to w IKE-Obligacje).
Co jednak ciekawe rekomendacje resortu pracy nie zakładają żadnych zmian podnoszących efektywność działania funduszy emerytalnych, o co apeluje wielu ekspertów. Chodzi m.in. o wprowadzenie zmian w ich polityce inwestycyjnej, w tym wprowadzenie nowego sposobu oceny działalności inwestycyjnej OFE. Apelowały o to m.in. Komisja Nadzoru Finansowego oraz bank centralny. Nie ma w nich także pomysłu np. na podniesienie kapitałów towarzystw emerytalnych, by były bardziej adekwatne do aktywów funduszy emerytalnych, którymi zarządzają, o co apeluje już od dawna nadzór oraz także NBP.
Czytając dokument, którym dysponujemy, można odnieść wrażenie, że nie będzie to ostatni przegląd prawa dotyczącego OFE. Zwłaszcza, że o ile OFE są chwalone za ich pozytywny wpływ na rynki finansowe i gospodarkę, to za ich wpływ na budżet państwa już nie. Jak bowiem czytamy w raporcie, planowane coroczne zwiększanie składki kierowanej do OFE do 3,5 proc. od 2017 r. będzie powodować wzrastanie zadłużenia kraju. A w przypadku dojścia do progów ostrożnościowych relacji długu do PKB „dalsze utrzymywanie OFE nie będzie możliwe poprzez kontynuację zadłużenia kraju. Konieczne będą wtedy znaczące podwyżki podatków i redukcja wydatków publicznych".