Jednak nie spotkają się z repliką ani wyzwiska jakimi obrzucane są OFE, premier Buzek czy twórcy i zwolennicy reformy emerytalnej sprzed 15 lat, ani kompromitujące merytoryczne błędy w tych atakach (np. p. prof. Ancyparowicz), bo replika nie ma sensu. Egzotyczny sojusz chce po prostu znacjonalizować OFE, więc uważa, że może opowiadać kompletne bzdury, byle głośno i dosadnie, natomiast z pewnością nie jest zainteresowany jakąkolwiek dyskusją.
Kiedy OFE padną, znikną nawet te skromne środki jakie odłożyliśmy i pomnożyliśmy w Otwartych Funduszach (warto przy tym pamiętać, że tam płynęła tylko ok. 1/3 składek emerytalnych ZUS, teraz ok. jedna siódma). Były to środki emerytalne, które miały realne pokrycie - w akcjach i obligacjach. W zamian dostaniemy, już dostajemy, nic nie warte zapisy w księgowości ZUS. Skok na OFE jest taką samą konfiskatą, jak likwidacja depozytów na Cyprze.
Zastanawiam się natomiast z czym porównać obietnice wypłat z ZUS, waloryzowanych rzecz jasna bardzo szczodrze i pozapisywanych na różnych kontach tyleż indywidualnych, co fikcyjnych. Myślę, że z klasycznymi gorączkami spekulacyjnymi czy piramidami finansowymi Ponziego i Madoffa. Pierwsi jeszcze załapywali się na wypłaty, a ostatni czyli większość, tracili wszystko. Jednak i gorączki spekulacyjne, i piramidy finansowe, były efektem dobrowolnych decyzji ludzi. Piramida ZUS powstała i wznosi się w górę pod państwowym przymusem.
A jeśli kogoś razi używanie określenia piramida finansowa, to niech sobie sprawdzi wieloletnie prognozy bilansu składek i wypłat. W tym roku powinna być nowa, uwzględniająca już konta „postOFE" czyli, te na których zapisano składki przechwycone z funduszy w ostatnich latach. Zaręczam, będzie niezwykle ciekawa.
Znaczenie przypadku cypryjskiego polega nie na tym, że komuś przepadły oszczędności życia (choć bardzo pouczająca jest historia emigranta, który po 40 latach emigracji w Australii wrócił na Cypr na starość z zaoszczędzonym milionem dolarów i właśnie go stracił, opisana bodaj w Daily Telegraph). Znaczenie polega na przekroczeniu kolejnej granicy omnipotencji państwa, które nie waha się już przed konfiskatą. Sytuacja byłaby znacznie bardziej zdrowa, gdyby banki cypryjskie po prostu upadły – każdy inwestor i klient banku musi się z tym liczyć. Jednak Unia Europejska i władze Cypru wolały stempel złodzieja postawić na swoich decyzjach, a nie bankierów.