Co ciekawe, sposób obliczania świadczenia emerytalnego, tzw. annuitetu, nieco podwyższa emerytury kobiet względem emerytur mężczyzn. W Polsce planujemy bowiem wykorzystywanie do obliczania emerytur jednolitych tablic trwania dla całej populacji, a nie odrębnych tablic dla kobiet i mężczyzn (co spotyka się w prywatnych ubezpieczeniach). Ponieważ kobiety żyją statystycznie dłużej od mężczyzn, wykorzystanie oczekiwanego dalszego trwania życia w całej populacji (niższego niż oczekiwane trwanie życia kobiety i wyższego niż oczekiwane dalsze trwanie życia mężczyzny w tym samym wieku) oznacza swoisty „transfer" od mężczyzn do kobiet, zachodzący w ramach systemu. Obliczenia wskazują, że sięga on 10 proc. kapitału emerytalnego – przy identycznych kapitałach emerytalnych należne świadczenia byłyby identyczne, ale przeciętnie rzecz biorąc kobiety żyją dłużej, więc oczekiwana wartość wszystkich wypłaconych emerytur jest o 10 proc. wyższa niż gdyby przy obliczaniu emerytur uwzględnić różnice oczekiwanego trwania życia kobiet i mężczyzn.
Niemniej jednak, mimo że w systemie emerytalnym występuje taki mechanizm „subsydiowania" emerytur kobiet przez mężczyzn, to symulacje wskazują, ze nawet po wyrównaniu wieku emerytalnego emerytury kobiet będą nieco niższe niż mężczyzn – kobiet gromadzą bowiem z reguły niższy kapitał niż mężczyźni. Niższe płace i krótszy staż pracy (wyższa liczba lat nieskładkowych) mają tu równie istotne znaczenie.
Wg danych Eurostatu, na tle krajów zachodnioeuropejskich międzypłciowe różnice wynagrodzeń nie są w Polsce szczególnie duże, nawet są mniejsze niż przeciętnie w UE. Jednak kobiety, zwłaszcza w wieku tworzenia i rozwoju rodziny, mają dość wysokie ryzyko opuszczenia rynku pracy nawet na kilka, zwłaszcza po urodzeniu drugiego i kolejnych dzieci. Te przerwy nie tylko obniżają liczbę lat pracy kobiet decydujących się na macierzyństwo, ale także, zwłaszcza gdy są długie, obniżają ich późniejsze wynagrodzenia względem mężczyzn i kobiet bezdzietnych lub szybko wracających na rynek pracy po urodzeniu dziecka. Od początku 2012 roku składki emerytalne na urlopach wychowawczych dla kobiet zatrudnionych na etatach zostały podniesione, rozważa się też wprowadzenie analogicznych zasad dla kobiet samozatrudnionych i opłacanie przez państwo składek kobiet ubezpieczonych w KRUS i tych, które wcześniej nie pracowały. Pamiętając o pozytywnych skutkach takich kroków – podniesieniu kapitału emerytalnego kobiet wychowujących dzieci – należy też pamiętać o zagrożeniu, jakim jest tworzenie zachęty do dłuższego opuszczania rynku pracy, którego konsekwencją mogą być trudności z odzyskaniem pozycji na rynku pracy i niższe wynagrodzenia w późniejszej karierze. Badania empiryczne pokazują, że zróżnicowanie wynagrodzeń tworzy się w pierwszych kilkunastu latach kariery zawodowej i w późniejszym okresie ludzie rzadko istotnie przesuwają się w rozkładzie.
To, jakie powinny być proporcje pomiędzy wsparciem przez państwo w systemie emerytalnym osób niepracujących, a wsparciem powrotu na rynek pracy, jest kwestią wyboru publicznego, jednak dość trudną i wymagającą dyskusji. Nie przypadkiem jednym z krajów wprowadzających jako pierwsze, obok Polski, system emerytalny o zdefiniowanej składce, była Szwecja, która w polityce rodzinnej i rynku pracy kładzie duży nacisk na kwestie równości, partnerstwa i usuwania przeszkód do łączenia ról rodzica i pracownika. Dzięki temu międzypłciowe różnice wynagrodzeń są tam dość niskie, zatrudnienie kobiet wysokie, a podział obowiązków związanych z wychowywaniem dzieci – dość równomiernie rozłożony. W efekcie także różnice emerytur mężczyzn i kobiet są niewielkie. Skupienie na opłacaniu kobietom składek za okresy opieki nad dziećmi to za mało, by problem różnic między emeryturami kobiet i mężczyzn rozwiązać. A nadmierne na tym skupienie może wcale w tym nie pomóc.
Piotr Lewandowski jest współzałożycielem (w 2006 r.) i głównym ekonomistą Instytutu Badań Strukturalnych. Zajmuje się głównie ekonomią pracy, emerytalną i finansów publicznych, w tym modelowaniem ilościowym, prognozami i projekcjami w tych obszarach. W przeszłości współpracownik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Banku Światowego i UNDP Polska. Związany z Katedrą Ekonomii I SGH w Warszawie.