Oszczędzanie, głupcze!

Eksperci zaproszeni na debatę „Rz” zgodnie stwierdzili, że Polacy powinni sami zatroszczyć się o swoją przyszłość. Zastanawiali się jak ich do tego przekonać

Publikacja: 05.12.2011 01:08

Uczestnicy debaty zorganizowanej w redakcji "Rz"

Uczestnicy debaty zorganizowanej w redakcji "Rz"

Foto: Fotorzepa, Dariusz Golik Dariusz Golik

Debata publiczna, która przetoczyła się na początku roku w związku ze zmianami w systemie emerytalnym wyraźnie pokazała, że Polacy nie mają co liczyć w przyszłości na wysokie świadczenia z publicznego systemu. Ostatnie wyliczenia rządowe pokazały, że średnia jego wysokość może wynieść nawet ok. 30 proc. ostatnich zarobków. Dlatego eksperci zaproszeni na debatę „Oszczędzanie na emeryturę: konieczność czy przywilej", która odbyła się w redakcji „Rz" zgodnie stwierdzili, że Polacy powinni sami zatroszczyć się o swoją przyszłość. Obecnie zaledwie kilka procent Polaków oszczędza regularnie w myślą o emeryturze.

Zdaniem prof. Tadeusza Szumlicza ze Szkoły Głównej Handlowej (SGH), obecny system emerytalny o zdefiniowanej składce zakłada, że przyszła emerytura będzie zależała od wcześniej zapłaconych składek.

- Zatem dobrowolnie powinniśmy ją więc podnosić ze względu na wydłużanie się okresu emerytalnego. Alternatywą jest znaczne wydłużenie wieku emerytalnego – mówił.

Dodatkowe oszczędzanie jest koniecznością, a im ktoś jest młodszy, tym ta konieczność silniejsza – mówiła

dr Agnieszka Chłoń-Domińczak, SGH, była wiceminister pracy

Ryszard Trepczyński, członek zarządu PZU, przekonywał, że Polacy nie mają żadnych oszczędności emerytalnych obecnie.

- To są wyłącznie zapisy księgowe i wiara w to, że w przyszłości będą mogły być uregulowane. Trzeba uświadomić ludziom jak funkcjonuje system emerytalny. Wtedy okaże się, że jesteśmy w stanie wygenerować oszczędności na to, by zabezpieczyć przyszłość samodzielnie. Zmiana myślenia Polaków może okazać się kamieniem milowym. I wszyscy powinniśmy w to inwestować — uważa.

Prof. Wiktor Askanas z Uniwersytetu New Brunswick, był zdania, że system repartycyjny wytwarza poczucie, że ktoś kiedyś z jakiegoś powodu zajmie się nami i zwalnia pojedyncze osoby od tego, żeby zaczęli zajmować się sobą.

- Hasło tu i teraz jest politycznym i społecznym hasłem obowiązującym w Polsce, który zwalnia z myślenia. Zwalnia z myślenia zarówno instytucje jak i poszczególnych obywateli – mówił.

 

Ważne zachęty podatkowe?

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer, mówił, że istnieją trzy powody, które decydują o tym, że firmy myśląc o przyszłości pracowników zakładają dla nich programy emerytalne. Są nimi: potrzeba, wzorzec (ktoś już to zrobił) oraz podatki.

— Można je przenieść na poziom indywidualnych decyzji. I w tym względzie możemy mówić, że potrzeba istnieje, ale nie jest powszechnie uświadamiana. A nawet jeśli jest to  pojawia się mankament, z którym trudno walczyć czyli możliwości finansowe Polaków.

Polski system emerytalny nie zachęca do dobrowolnych oszczędności. A racjonalność decyzji inwestorów jest stymulowana przede wszystkim w obszarze zachęt. My musimy czuć interes w odłożeniu konsumpcji czy przesunięciu konsumpcji i oszczędzaniu dzisiaj z myślą o przyszłości. I musi to być decyzja pragmatyczna — uważa Krzysztof Nowak.

- Napisałem już tyle o nieopodatkowywaniu oszczędności na cele emerytalne czy zdrowotne, że nie chcę się powtarzać – ripostował prof. Szumlicz.

Innego zdania była dr Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH, była wiceminister pracy.

- Nie zgodziłabym się do końca z tezą, że w systemie emerytalnym nie były wytworzone żadne zachęty czy impulsy do tego, żeby dodatkowo oszczędzać. W 1999 roku została wprowadzona tzw. 30-krotność (składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe odprowadza się tylko od określonej wysokości wynagrodzeń rocznych. Odpowiada ona 30-krotności miesięcznego prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia – od red.), która dla osób o wyższych dochodach oznaczała uwolnienie części środków, które można przeznaczyć na dobrowolne oszczędności – tłumaczyła.

Jej zdaniem, także zmniejszenie składki rentowej po stronie pracownika mogło być potencjalnie wykorzystane do tego, żeby zwiększyć oszczędności.

— Ani jeden ani drugi impuls po stronie systemu ubezpieczeń społecznych nie zadziałał, żeby ktoś oszczędzał więcej – tłumaczyła.

Jej zdaniem także ulgi podatkowe nie są najlepszym rozwiązaniem. Najważniejsza jest kwestia potrzeb i wzorca, które u nas nie istnieją.

- Każdy patrzy na system emerytalny z perspektywy tego jak on wygląda dzisiaj. Emeryci dziś jakoś sobie radzą. Ale emerytury w przyszłości będą niższe w relacji do zarobków. To jest ta nieuświadomiona cały czas potrzeba, którą trzeba bardzo silnie uświadamiać. Nie mamy zaś przestrzeni publicznej do tworzenia impulsów fiskalnych – dodała.

- Co byśmy nie zrobili, jakie zachęty nie wprowadzili, w szczególności w postaci ulg podatkowych, one nie rozwiążą problemu bardzo niskich stóp zastąpienia, wysokości emerytury minimalnej, dla osób, które będą miały bardzo krótkie ścieżki zawodowe za niskie wynagrodzenia – kontynuowała dr Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych.

Prof. Szumlicz był jednak przekonany, że ulga podatkowa zadziała.

- Muszę zgodzić się z tym, że chodzi o kształtowanie potrzeby – odpowiadał. - Absolutnie nie zgadzam się w kwestii nieopodatkowywania tych oszczędności. Podam przykład z doświadczenia. Przedsiębiorstwo chce wprowadzić pracowniczy program emerytalny ze składką 7 proc. Czyli pracownikowi, który zarabia  np. 1000 zł chce dać 70 zł więcej na przyszłość. Pracownik musi jednak zapłacić 19 proc. podatku i nie wchodzi do programu dlatego, że musi dziś zapłacić 15 zł. Będziemy jeszcze dopłacać do minimalnej emerytury osób, które dziś pracują na własny rachunek – ostrzegał prof. Szumlicz.

Indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego ze wszystkich dostępnych produktów są najciekawsze. Głównie ze względu na ulgę podatkową – uważa

Ryszard Trepczyński, członek zarządu PZU

Według Ryszarda Trepczyńskiego, ludzie potrafią doskonale liczyć. - Dobrze pokazuje to przykład pana profesora Szumlicza dotyczący PPE, że ludzie woleli zrezygnować z potencjalnych przyszłych wysokich emerytur, ponieważ w tym momencie mieli obciążenie podatkowe. I dlatego indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (wpłaty na nie będą zwolnione z podstawy opodatkowania – od red.) będą bardzo solidnym impuls do oszczędzania dla dużej grupy ludzi – mówił. - Pani Chłoń podnosiła przykład, że nie stać nas w tym momencie na ulgi podatkowe dla oszczędzających na emeryturę. Nie zgadzam się. Tego rodzaju ulgi  mają sens. Podobnie jak sens ma przeznaczenie pewnych środków na edukowanie społeczeństwa mimo, że tu i teraz wydaje się, że nam się nie opłaca – dodawał Trepczyński.

 

Korzystanie z doświadczeń

Prof. Wiktor Askanas z Uniwersytetu New Brunswick, dodawał, że ulga podatkowa jest istotnym motywatorem, ale równocześnie ważne jest zaufanie do stabilności systemu.

- Jeśli go nie ma,  to trzy razy zastanowię się czy to w ogóle ma jakikolwiek sens. System emerytalny musi być prosty, przejrzysty i klarowny oraz wielofilarowy, a przede wszystkim stabilny – dodawał.

Podał przykład Kanady, w której niedawno wprowadzono zmiany umożliwiające pracodawcom, a zwłaszcza małym firmom na automatyczne odpisywanie z pensji pracowników dobrowolnie ustalonej kwoty.

- Gdy odpisywane są małe stawki, to nikt tego nie zauważy. A jeśli odpisywane są w długim okresie, to siłą rzeczy działa procent składany. W Kanadzie wprowadzono system scentralizowany, który pozwala pracownikom bez względu na to, gdzie pracują, wpłacać dodatkowe pieniądze na emeryturę. W ciągu zaledwie dwóch tygodni około 35 proc. społeczeństwa zaczęło oszczędzać – mówił Askanas. - Jeżeli ktoś będzie odkładał 60 zł przez 50 lat, to potem przez 25 lat będzie mógł sobie wypłacać po 500 zł do emerytury – dodał.

Jego zdaniem, około 40 proc. wartości przyszłej emerytury jest generowane wtedy kiedy już zakończyliśmy aktywność zawodową, z pieniędzy które są zgromadzone w instytucji, która w dalszym ciągu je inwestują.

Podstawą jest systematyczne oszczędzanie. Można odkładać małe kwoty, które w odpowiednio długim okresie dają solidne wartości – mówił

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Według Nowaka, Kanada jest tym krajem, który powinien być dla Polski wzorem w obszarze dobrowolnych oszczędności. Obecnie mamy kilka produktów do oszczędzania na emeryturę, a każdy ma inną konstrukcję i inny limit wpłat.

- Spisałem sobie konstrukcję podatkową. Co jest zwolnione? Składka, dochód, wypłata? Mamy trzy produkty, każdy inny. One nie powstawały dlatego, że miały jakiś cel. One powstawały przy okazji innych rozwiązań. To tylko pokazuje, że być może jest czas na zrobienie czegoś od początku. Może zbierzmy wszystko, zobaczmy ile to kosztuje i zbudujmy na nowo – zastanawiał się Krzysztof Nowak.

Zdaniem Agnieszki Chłoń-Domińczak, to co stworzyliśmy jest „koszmarkiem". A każda kolejna nakładka na ten system ten „koszmarek" pogłębia, co nie było nigdy intencją twórców reformy emerytalnej.

- Problem polega na tym, że ludzie są w tym totalnie zgubieni. Zabranie składki z OFE oznacza drugie konto w ZUS. Kilka kont funkcjonujące w III filarze. Na dodatek ZUS przestaje przysyłać obywatelom informacje, bo system informatyczny na to nie pozwala. A do tego informacje przesyłane przez ZUS i OFE są niezrozumiałe, choć wynikają z przepisów prawa. I nikt się nie zastanawia nad tym, jak ten system uprościć – mówiła Chłoń-Domińczak.

 

Czas na edukację

- Absolutną porażką transformacji jest brak edukacji ekonomicznej społeczeństwa – uważa prof. Askanas. - Wydaje się, że w sprawie emerytur Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów okazał się bezradny – dodał.

Według Dominika Owczarka, socjologa z Instytutu Spraw Publicznych, jeśli Polakom brak odpowiednich informacji na temat tego co się będzie działo się z nimi na emeryturze, jeśli nie są w stanie powiedzieć, ile będzie wynosić ich emerytura, to nie są w stanie podejmować racjonalnych decyzji.

- Polacy jednak mimo wszystko są racjonalni i jeśli będą mieć informacje odpowiednie, to będą skłonni podejmować racjonalne decyzje – przekonywał.

Krzysztof Nowak analizował informacje, które wysyła do Polaków ZUS na temat wpłaconych składek oraz możliwej wysokości emerytury (dla osób, które ukończyły 35 lat). Wnioski nie są zbyt dobre.

- Połowa treści jest niepotrzebna. Może skoro co roku składamy zeznania podatkowe, to powinniśmy też składać zeznania naszej wartości inwestycji emerytalnych. Potwierdzać ZUS, że rozumiemy co wynika z ich informacji – przekonywał.

Absolutną porażką transformacji jest brak edukacji ekonomicznej społeczeństwa – uważa

prof. Wiktor Askanas

- Szwecja co roku przedstawia sytuację systemu emerytalnego w tzw. pomarańczowym raporcie. Przekazuje obywatelom prognozy, różne symulacje np. ile dłużej muszą pracować by utrzymać poziom emerytury dlatego, że wydłużyło się dalsze trwanie życia. To jest bardzo prosta informacja. Pokazuje jaki był stan konta na początku roku a ile przybyło składek, ile osoba zarobiła i zapłaciła kosztów oraz stan konta na koniec roku – wytłumaczyła Agnieszka Chłoń-Domińczak. Jak dodała w Polsce nikt nie czuje się liderem, który miałaby przeprowadzić zmiany w tym zakresie.

W tym kontekście prof. Wiktor Astanas ponownie podał przykład Kanady.

-  Co dwa lata dostawałem jedną stronę, na której było pokazane ile zarobiłem i odprowadziłem składek w danym roku od momentu rozpoczęcia pracy i jaki to jest procent w stosunku do średniej krajowej. Na końcu była jedna kwota — co z tego wynika dla mojej przyszłej emerytury. Jak przeszedłem na emeryturę, sprawdziłem tamte szacunki i okazało się, że błąd w szacunkach w jednym filarze wyniósł 27 dolarów. Model jest i nie trzeba tego wymyślać - mówił

Zdaniem Krzysztofa Nowaka trzeba znaleźć właściwego adresata dyskusji o potrzebie oszczędzania przez Polaków.

- Trzeba usiąść do rozmów z kimś, kto może zdecydować, a przynajmniej rozpocząć dyskusję, która będzie miała praktyczny charakter, zakończy się decyzjami dotyczącymi edukacji, świadomości, roli ZUS, systemowych rozwiązań dotyczących OFE – mówił Krzysztof Nowak.

Specjaliści byli zgodni co do tego, że ważną rolę powinien odegrać ZUS w edukowaniu Polaków.

 

Możliwości finansowe Polaków

Eksperci zastanawiali się czy Polacy są w stanie przenieść część konsumpcji z obecnego okresu aktywności zawodowej na okres starości.

- Dane pokazują, że 2/3 Polaków zarabia poniżej średniej krajowej, która wynosi 3,6 tys. zł brutto. 13-14 proc. Polaków oszczędza w ogóle na emeryturę. Być może jesteśmy w takiej sytuacji, że nie tylko nie mamy z czego oszczędzać, ale też wchodzimy w kulturę kredytu, o której mówi Zygmunt Bauman. Kulturę zaciągania kredytów. To, że nie oszczędzamy, to pochodna problemu związanego z rynkiem pracy i z tym że nie mamy wystarczających wynagrodzeń — uważa Dominik Owczarek z Instytutu Spraw Publicznych.

Powinniśmy dodatkowo oszczędzać tyle, ile wynosiła wcześniej nasza składka na OFE, czyli 7,3 proc. pensji – wyliczał

prof. Tadeusz Szumlicz z SGH

- To, że 2/3 osób zarabia poniżej średniej krajowej to jest standard w większości krajów – ripostowała dr Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych. - Największym problemem jest myślenie, że jakoś to będzie. Może nie należy mówić, że np. stopa zastąpienia wyniesie 22 proc., tylko 600 złotych w warunkach obecnych, przy przeciętnym wynagrodzeniu – dodała.

- Nałogowy palacz wydaje ok. 200 złotych miesięcznie na papierosy. Jeżeli 200 zł wkładałby do szuflady, to po 20 latach miałby 48 tys. złotych. Jeżeli założylibyśmy 5 proc. stopę zwrotu z tego składanego kapitału, to byłaby kwota ok. 100 tysięcy złotych.  Ile powinniśmy odkładać? Pewnie tyle, ile jesteśmy w stanie. Każdy musi podejść do tego indywidualnie — mówi Ryszard Trepczyński.

Według Szumlicz, konieczne jest przeniesienie części konsumpcji z okresu aktywności na okres starości. Ważne jest zaś kształtowanie potrzeby wynikające z edukacji.

- Trzeba ten system cały czas tłumaczyć – mówił. - Jeżeli państwo nie jest w stanie zapewnić nam odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa socjalnego w zakresie emerytalnym i zdrowotnym to nie powinno opodatkowywać tych wydatków, które służą podniesieniu bezpieczeństwa w przyszłości. Jestem zwolennikiem tego, żebyśmy nie tylko rozmawiali o oszczędzaniu i o produktach oszczędnościowych, ale żeby było jak najwięcej produktów o charakterze oszczędnościowo-ubezpieczeniowym, jak np. ubezpieczeń rentowych – tłumaczył prof. Szumlicz.

- Prywatne oszczędzanie to nie jest przywilej tylko to jest konieczność – zakończył Ryszard Trepczyński.

Debata publiczna, która przetoczyła się na początku roku w związku ze zmianami w systemie emerytalnym wyraźnie pokazała, że Polacy nie mają co liczyć w przyszłości na wysokie świadczenia z publicznego systemu. Ostatnie wyliczenia rządowe pokazały, że średnia jego wysokość może wynieść nawet ok. 30 proc. ostatnich zarobków. Dlatego eksperci zaproszeni na debatę „Oszczędzanie na emeryturę: konieczność czy przywilej", która odbyła się w redakcji „Rz" zgodnie stwierdzili, że Polacy powinni sami zatroszczyć się o swoją przyszłość. Obecnie zaledwie kilka procent Polaków oszczędza regularnie w myślą o emeryturze.

Pozostało 96% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami