Po ukończeniu 65 lat każdemu będzie należeć się już tzw. emerytura dożywotnia. W przypadku osoby, która wcześniej pobierała emeryturę okresową pozostałe na jej koncie środki, powiększone o zyski z inwestycji OFE, posłużą do zakupu dożywotniego świadczenia. Będą je wypłacać fundusze dożywotnich emerytur kapitałowych (FDEK), zarządzane przez towarzystwa emerytalne (dziś zarządzają one już OFE) lub specjalne zakłady emerytalne. Ustawę o FDEK, która to reguluje prezydent jednak zawetował. Ma zająć się nią znów Sejm. I jest już właściwie pewne, że nie uda się odrzucić weta. Jakieś korekty zostaną zatem do niej wprowadzone.
Najlepiej dodatkowo oszczędzać i dłużej pracować
Trzeba jednak pamiętać, że część świadczenia pochodząca z I i II filara, czyli z ZUS i OFE nie będzie znacząca. Gros świadczenia dla tych, którzy dość krótko oszczędzali w nowych systemie — od 10 lat w górę — będzie pochodzić jeszcze ze starego systemu, czyli z kapitału początkowego. Szacunki pokazują, że w całkowitym świadczeniu kobiet z rocznika 1949 r., które od przyszłego roku mogą zacząć je pobierać, część z OFE będzie stanowić 7-proc. udział, z I filara, czyli z konta w ZUS — 12 proc., a reszta — 81 proc. — ich emerytury będzie z kapitału początkowego. Dla porównania dla kobiety, która w 2019 r. przejdzie na emeryturę, po 20 latach odkładania pieniędzy w OFE, udział części świadczenia z II filara wyniesie 16 proc., z I filara — 24 proc., a z kapitału początkowego — 60 proc. Dopiero osoby, które rozpoczęły pracę po 1999 r. otrzymają świadczenie wyłącznie z nowego systemu, czyli wyłącznie z konta w I i II filarze.
Generalnie w nowym systemie emerytalnym świadczenia będą niższe niż są w starym. Wyniesie między 30 a 60 proc. tego co zarabialiśmy przed przejściem na emeryturę. Stąd należy dodatkowo odkładać pieniądze na lepszą starość — może to być np. ok. 7 proc. dzisiejszego wynagrodzenia, czyli tyle ile dziś płacimy do OFE. Eksperci zalecają jednak minimum 10 proc. płacy, aby nie odczuć pogorszenia komfortu życia przed i po zakończeniu kariery zawodowej. Osoba, która zacznie odkładać choćby kilkadziesiąt złotych miesięcznie w wieku ponad 20 lat zaoszczędzi na emeryturę dużo więcej niż ta, która zacznie oszczędzać dopiero po skończeniu 50 lat, choćby wtedy odkładała już po kilkaset złotych miesięcznie.
Poza tym każdy kto zdecyduje się dłużej pracować wyłącznie na tym zyska. Każdy kolejny rok pracy przynosi wyższe świadczenie. Składki wpłacane do ZUS i funduszu emerytalnego dłużej bowiem wówczas pracują. Do tego oczekiwane dalsze trwanie życia w wieku 61 lat jest niższe niż w wieku 60 lat. Z wyliczeń wynika, że gdy osoba zakończy karierę zawodową rok później — w wieku 61 lat, jej miesięczna emerytura przyrośnie już o 5,8 proc. Gdy przejdzie na emeryturę w wieku 62 lat — o 5,9 proc. itd. W nowym systemie emerytalnym istnieją zatem zachęty do tego by dłużej pracować. Każdy rok więcej pracy daje znacznie wyższą emeryturę. Nowy system daje wysoki przyrost wysokości świadczenia niezależnie od wysokości zarobków i stażu pracy.