– Mamy propozycję, by na poziomie Unii Europejskiej uregulować w sposób kompleksowy kwestię funkcjonowania obowiązkowych funduszy emerytalnych. Czyli takich, jakie ma nie tylko Polska, ale także wiele, szczególnie nowych, krajów członkowskich – mówi „Rz” Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy i polityki społecznej. Propozycja ma być przedstawiona Brukseli w najbliższym czasie.
To pomysł rządu na rozwiązanie konfliktu z Komisją Europejską (KE), która żąda zniesienia ustawowych ograniczeń, jakim podlegają fundusze emerytalne, inwestując oszczędności klientów za granicą. KE uważa bowiem, że nałożone na OFE limity inwestycyjne – 5 proc. ich aktywów – stanowią ograniczenie swobodnego przepływu kapitału, czyli są sprzeczne z podstawową zasadą wspólnego rynku. KE chce, by ten limit w ogóle zlikwidować. Dlaczego do tego dąży? Wynika to z traktowania OFE jako instytucji finansowych czy sektora prywatnego. Polska zaś już w trakcie negocjacji przedakcesyjnych stała na stanowisku, że to sektor finansów publicznych.
– Unia ma kłopot z tym, w jaki sposób traktować kapitałowe systemy emerytalne. W Europie wciąż dominują systemy repartycyjne, w których wpływające składki są przeznaczone na bieżącą wypłatę świadczeń emerytalnych. W Polsce każdy sam odkłada na emeryturę i jej wysokość zależy od tego, ile uzbierał – mówi Chłoń-Domińczak.
Akceptacja sposobu myślenia KE oznaczałaby, że Polska przestaje traktować fundusze jako część sektora finansów publicznych i tym samym np. znacznie rośnie wysokość naszego deficytu. A na to nie chcemy się zgodzić. I to mimo że obecny rząd de facto nie jest przeciwnikiem zwiększenia limitu inwestycji zagranicznych OFE. Prace w tym zakresie już zresztą się toczą. Jednak uregulowanie działania obowiązkowych funduszy emerytalnych, np. w odpowiedniej dyrektywie, mogłoby rozwiązać wiele, także możliwych przyszłych, problemów.
[wyimek]30 procent aktywów chciałyby docelowo móc inwestować za granicą fundusze emerytalne[/wyimek]