Na kanałach dokumentalnych, m.in. Dicovery History, od lat rekordy popularności bije amerykański serial „Gwiazdy lombardu”. Toczy się on w znanym lokalu w Las Vegas, który został spopularyzowany tak mocno, że obecnie można go zwiedzać po wykupieniu wcześniej specjalnej wycieczki. Właściciele pokazują, jakie to czasami niedocenione cuda trafiają w ich ręce, wyciągnięte z piwnic czy strychów.
Oczywiście pojawiające się tam okazy należy wciąż w duży cudzysłów, ponieważ wiele sytuacji jest prawdopodobnie reżyserowanych. – Dzięki internetowi dzisiaj można łatwo sprawdzić, ile produkt jest lub przynajmniej potencjalnie może być warty. Nie ma mowy o tym, że ktoś będzie chciał sprzedaż za grosze perełkę wartą np. tysiące – mówi wprost właściciel jednego z lombardów.
Złoto i telefony z lombardu
W Polsce sytuacja jest o tyle prostsza, że większość miejsc tego typu skupia się na drobnej elektronice i biżuterii – także zegarkach. Inne kategorie, jak porcelana, stare książki czy pamiątki (np. autografy), do lombardów raczej nie trafiają. W związku z tym u nas na spektakularne polowanie na okazje nie ma co liczyć, tym bardziej że właściciele także zazwyczaj sprzedawane towary wystawiają po cenach zbliżonych do tych z innych miejsc. – Z biżuterią nie ma kłopotu, waga jest podstawą, a trafiają do nas głównie najprostsze rzeczy, sporadycznie z kamieniami – przyznaje kolejny lombard.
Z badania dla BIG InfoMonitor z marca 2023 r. wynika, że wówczas z lombardów skorzystało 2 proc. badanych, którzy planowali dalsze zaciąganie zobowiązań w takim miejscu. Kolejne 2 proc. także to zrobiło, ale nie ma planów wracać w takie miejsce. Z kolei zgodnie z badaniem 6 proc. jeszcze z lombardów nie skorzystało, ale ma takie plany.