O ile w naszych rodzimych wodach głównym ryzykiem jest utonięcie, o tyle w ciepłych morzach czają się inne niebezpieczeństwa.
– Po wakacjach nad wodą najczęstsze szkody to bliskie spotkania z jeżowcami (kolce jeżowców pozostają w stopach) lub z meduzami (poparzenia) – podaje Matek Baran, rzecznik prasowy PZU. – Wakacje nad wodą powodują u naszych klientów również oparzenia słoneczne, alergie na słońce (zmiany skórne). Rzadziej zasłabnięcia lub odwodnienia – dodaje Marek Baran.
Jeśli kąpiemy się w morzu, gdzie żyją jeżowce, do wody powinniśmy wchodzić w specjalnych butach. Na meduzy najlepszym sposobem jest niewchodzenie do wody tam, gdzie one bytują.
Jak radzi policja, wchodząc do wody, zwracajmy uwagę na znaki i tablice informacyjne. Przestrzegajmy regulaminu kąpieliska, stosujmy się również do uwag i zaleceń ratownika. Warto zabrać ze sobą telefon komórkowy z zapisanym numerem alarmowym Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego 601 100 100. Ciągle dużo osób topi się po spożyciu alkoholu – jeśli piliśmy choćby piwo, nie wchodźmy do wody. Kąpieli powinno się też unikać po wytężonym wysiłku fizycznym lub bezpośrednio po posiłku, trzeba też uważać po długotrwałym przebywaniu na słońcu.
Wiele utonięć spowodowanych jest kąpielą w miejscach niedozwolonych. Nawet świetni pływacy nie powinni wchodzić do wody tam, gdzie jest to zabronione, gdyż przeważnie zakaz jest racjonalnie uzasadniony. Pływanie na odcinkach szlaków żeglugowych oraz w pobliżu portów, mostów czy zapór może się skończyć tragicznie, podobnie jak kąpiele w gliniankach, stawach czy na żwirowiskach. Corocznie wielu amatorów znajdują skoki do wody. Popularną odmianą tej aktywności są skoki z balkonu hotelowego do basenu. To zabawa, która często kończy się na wózku inwalidzkim, gdyż podczas niefortunnego skoku może dojść do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Zatem jeśli nie znamy dna, tę rozrywkę powinniśmy sobie darować.