Trwająca od kwietnia 4. edycja „Mojego Prądu” na razie nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Jak podaje Globenergia, wnioski złożone w ciągu niespełna 8 miesięcy pokryły tylko ok. 20 proc. budżetu programu. Dla porównania nabór „Mojego Prądu 3.0.” zakończył sie już po 3 miesiącach z powodu wyczerpania środków. Czy zwiększenie wartości dofinansowania sprawi, że 4. edycja powtórzy sukces wcześniejszych?
Fotowoltaiczny boom zasługą prosumentów
Ostatnie lata to złoty wiek dla rozwoju rodzimej energetyki słonecznej. Z danych opublikowanych przez Instytut Energetyki Odnawialnej wynika, że ciągu 4 lat Polska odnotowała dynamiczny przyrost nowych mocy w obszarze fotowoltaiki - tylko w 2021 r. wyniósł on 3,7 GW, dając jej 2. miejsce wśród europejskich liderów w tej kategorii.
Za historyczny rekord odpowiadają glównie właściciele mikroinstalacji, a więc prosumenci, ktorych panele w 2021 r. przekładały się na niemal 80% mocy zainstalowanych w fotowoltaice. Co istotne, ich liczba gwałtownie wzrosła w marcu, w którym przyłączono aż 44,6 tys. instalacji. Nie bez powodu - od kwietnia wprowadzono bowiem nowy system rozliczeń nadwyżek energii - net-billing.
Zawirowania na rynku OZE
- W 1. kwartale wiele firm z segmentu OZE zanotowało znaczące ożywienie na rynku, spowodowane zapowiadaną na 1 kwietnia zmianą sposobu rozliczania energii elektrycznej. Później zainteresowanie montażem paneli fotowoltaicznych w Polsce spadło, co zbiegło się w czasie z rozpoczęciem czwartej edycji programu „Mój Prąd”, który ruszył 15 kwietnia br. Można więc powiedzieć, że zainteresowanie zakupem paneli w 2. i 3. kwartale wyraźnie zmalało, co zapewne znalazło odbicie w mniejszej liczbie osób starających się o dofinansowanie – mówi Michał Sochacki z firmy BeeIN, która jest dostawcą rozwiązań i komponentów z obszaru odnawialnych źródeł energii.
Podobnego zdania jest Mariusz Kostrzewa, Prezes spółki Zeneris Projekty, który zwraca uwagę na trudności przedstawicieli sektora z przedstawieniem klientom czasu zwrotu inwestycji po zmianie systemu rozliczeń.