TFI w 2018: rok, który lepiej zapomnieć. Czas na zmiany

Klienci nie mają wielu powodów do zadowolenia po 2018 r. TFI także. Trudny rok dużych zmian w branży.

Publikacja: 15.01.2019 16:13

TFI w 2018: rok, który lepiej zapomnieć. Czas na zmiany

Foto: Adobe Stock

Rok 2018 był dla towarzystw funduszy inwestycyjnych oraz ich klientów całkiem inny niż wcześniejszy. Zaczęło się od giełdowych spadków na przełomie stycznia i lutego, a potem na jaw zaczęła wychodzić sprawa GetBacku. W związku z nią Komisja Nadzoru Finansowego wszczęła postępowania administracyjne wobec czterech TFI: Altusa, Noble Funds, Saturna i Trigona, których wyników wciąż nie znamy.

Klienci głównie wycofywali zainwestowane środki z bardziej ryzykownych produktów i trudno się temu dziwić. Do inwestycji nie zachęcały wyniki, a w kontekście branży TFI mówiło się głównie źle. Z drugiej strony doszło do istotnych zmian – oferta funduszy wzbogaciła się o nieznane szerzej w kraju fundusze pasywne, które mają realną szansę na sukces.

Trudności na rynku obligacji

Dla towarzystw funduszy inwestycyjnych ważne są przede wszystkim dwie kwestie. Pierwsza to wyniki funduszy, a druga to ich powodzenie wśród klientów, czyli krótko mówiąc: sprzedaż, co z kolei najczęściej zależy od wyników. Jeśli chodzi o stopy zwrotu, które wypracowały fundusze w zeszłym roku, liczby mówią same za siebie. Wystarczy spojrzeć na załączoną tabelę. Zanim jednak o tym, warto zerknąć na poprzednika 2018 r. Dlaczego?

Spora część klientów podsumowuje wyniki za cały rok i na tej podstawie może podejmować decyzje na kolejny. Przypomnijmy zatem, że 2017 r. był niezwykle udany dla klientów, a ponad 90 proc. produktów skierowanych do tzw. detalu zdołało wówczas przynieść zyski. Oczywiście najwięcej można było zarobić dzięki akcjom, dwucyfrowe zyski liczyli też klienci funduszy mieszanych, a bardzo solidne wyniki w porównaniu z lokatami bankowymi wypracowały także fundusze inwestujące w obligacje, również te teoretycznie najbardziej bezpieczne, czyli zaliczane do grupy gotówkowych i pieniężnych.

Optymizm klientów TFI po udanym 2017 r. przeniósł się jeszcze na styczeń, co było widoczne po strukturze napływów do poszczególnych grup funduszy. Co prawda ze strategii absolutnej stopy zwrotu w pierwszym miesiącu 2018 r. ubyło około 108 mln zł, jednak pozostałe kategorie, z funduszami akcji włącznie, zanotowały przewagę wpłat nad umorzeniami. Wprawdzie nie mamy jeszcze danych za grudzień, jednak w ostatnich miesiącach roku odpływy zdecydowanie przeważają nad wpłatami i trudno się spodziewać jakiejś istotnej odmiany w tym miesiącu.

Można zatem śmiało stwierdzić, że styczeń pod względem sprzedaży funduszy był najlepszym miesiącem minionego roku, ale szybko doszło do zmiany nastrojów na rynkach, co spowodowało duży wzrost odpływów z bardziej ryzykownych produktów. W 2018 r. indeksy miały problem z obraniem jasnego kierunku, zmienność, o której można było nie myśleć w 2017 r., dała się we znaki. Ostatecznie większość indeksów kończy rok pod kreską, w tym warszawskie.

Czytaj także: Co przyniesie 2019 na giełdzie? Zdania są podzielone

W tych warunkach trudno było zarobić na akcjach i kierowanie się wynikami za 2017 r. było zgubne. O ile trudno dziwić się bardzo słabym wynikom większości funduszy akcji (straty niektórych sięgają ponad 30 proc., zarobiło dosłownie kilka), o tyle w kraju zawiodło wiele produktów inwestujących w – wydawałoby się bezpieczne – obligacje. Jeśli chodzi o papiery skarbowe, był to kolejny rok spadków rentowności krajowych obligacji, dzięki czemu sporo funduszy obligacji skarbowych może się pochwalić niezłymi wynikami – większość zarobiła więcej, niż dawała przeciętna lokata w banku.

Nie można tego powiedzieć o grupie funduszy gotówkowych i pieniężnych, które przyniosły znacznie słabsze wyniki niż przed rokiem, a właśnie te produkty w 2018 r. cieszyły się największą popularnością. Łącznie bowiem pozyskały około 13 mld zł, z czego blisko 4,5 mld zł (dane na koniec listopada) trafiło do PKO Skarbowego – zdecydowanego lidera zeszłorocznej sprzedaży.

"TFI 2018"

W branży funduszy inwestycyjnych jak grzyby po deszczu wyrastają nowe promocje, które kuszą niższymi kosztami inwestycji. Adobe Stock

pieniadze.rp.pl

Fundusze gotówkowe i pieniężne, uważane powszechnie za najbezpieczniejszą kategorię, okazały się nie do końca trafionym pomysłem, jeśli porównamy wyniki z przeciętną lokatą i inflacją. Co więcej, były dni, kiedy fundusze te relatywnie sporo traciły. Dlaczego? Część z nich miała w portfelach papiery takich krajów jak przeżywająca kryzys finansów Turcja, a także dług korporacyjny, który nie miał sprzyjających warunków w kraju.

Sprawa GetBacku spowodowała odwrót inwestorów od tej klasy aktywów, fundusze notowały coraz większe odpływy i musiały wyzbywać się niektórych papierów. Niska płynność rynku nie dawała z kolei satysfakcjonujących cen. Od maja przewaga umorzeń nad wpłatami do funduszy papierów korporacyjnych była tak duża, że przykrywała sprzedaż pozostałych kategorii funduszy dłużnych na tyle, by cała grupa notowała ujemną sprzedaż netto. Rynek obligacji korporacyjnych może borykać się z problemami jeszcze przez dłuższy czas. Dlaczego? Fundusze powinny odchodzić od tzw. wyceny liniowej papierów, które nie są notowane na rynku.

Czytaj także: Defensywny portfel pozwoli przeczekać okres bessy

Taki sposób wyceny nie bierze pod uwagę ryzyka kredytowego emitenta, a w niektórych funduszach udział papierów nienotowanych przekracza nawet połowę aktywów. Zmiana sposobu wyceny może spowodować zaś większe wahania jednostek uczestnictwa. – Dopatruję się dużego ryzyka w segmencie polskich obligacji korporacyjnych. Swego czasu powstała moda na inwestowanie w fundusze obligacji korporacyjnych, z których znaczna część do wyceny wartości jednostek posługiwała się metodą liniową.

Wiadomo, że problemy ze spłatą zobowiązań nie pojawiają się zaraz po emisji obligacji, ale ewentualnie po kilku latach, zwłaszcza w obliczu słabnącej koniunktury gospodarczej. Ponadto są to inwestycje niepłynne, co rodzi dodatkowe ryzyko w razie konieczności sprzedaży tych aktywów – tłumaczył niedawno Sławomir Kościak, zarządzający TFI PZU, w debacie przeprowadzonej przez „Parkiet”.

Dodatkowa podaż tego rodzaju instrumentów może wypływać również z tego, że niektóre fundusze należące dotąd do grupy gotówkowych i pieniężnych muszą zastosować pewne zmiany w portfelu, by nie zostały zakwalifikowane do grupy funduszy korporacyjnych przez firmę Analizy Online monitorującą rynek funduszy. Z kolei w związku z rozporządzeniem unijnym dotyczącym funduszy rynku pieniężnego z nazw funduszy – jeśli nie spełniają wymogów rozporządzenia – muszą zniknąć takie słowa jak: pieniężny, gotówkowy, lokacyjny, depozytowy, skarbowy, płynnościowy.

Dodatkowo firma Analizy Online w miejsce dawnej grupy funduszy gotówkowych i pieniężnych wprowadzi w najbliższych tygodniach kategorie funduszy skarbowych i uniwersalnych.

Wracając do kwestii napływów, łącznie najwięcej kapitału, zarówno nominalnie, jak i w porównaniu z aktywami, odpłynęło jednak ze strategii o absolutnej stopie zwrotu.

Promocje i limity

Zeszły rok przyniósł zmiany nie tylko dotyczące funduszy dłużnych, ale też wszystkich innych kategorii. Od początku roku zaczyna bowiem obowiązywać unijne rozporządzenie, które wprowadza limity opłat za zarządzanie funduszami otwartymi. Przez najbliższych 12 miesięcy taka opłata wyniesie 3,5 proc., a docelowo, czyli od 2022 r., sięgnie maksymalnie 2 proc.

Wiele TFI już w trakcie 2018 r. informowało o zmniejszaniu opłat za zarządzanie, natomiast prawdziwym hitem był ruch TFI PZU, które z początkiem października wprowadziło do oferty sześć funduszy pasywnych dostępnych na nowej platformie funduszy inPZU. We wszystkich subfunduszach opłata za zarządzanie wynosi 0,5 proc., a manipulacyjne nie są pobierane. W odpowiedzi PKO TFI obniżyło opłatę za zarządzanie w pięciu subfunduszach opartych na funduszach indeksowych z 4 proc. do 0,7 proc. Promocji było więcej, głównie związanych z zakupem jednostek przez internet. Aviva TFI zaczęła zwracać połowę opłat za zarządzanie, a AgioFunds TFI po spełnieniu pewnych warunków nagradzać klientów równowartością podatku Belki.

W kontekście Agio warto przypomnieć, że od poniedziałku na GPW można inwestować w Beta WIG20TR, pierwszy ETF utworzony według polskiego prawa. Fundusz daje ekspozycję na indeks WIG20TR (uwzględnia dochody z dywidend i prawa poboru), a jego opłata stała za zarządzanie wynosi maksymalnie 0,5 proc. Agio ma zamiar rozszerzyć paletę dostępnych ETF-ów – w ciągu dwóch–trzech miesięcy ruszyć ma niskokosztowy fundusz odwzorowujący mWIG40. Rok 2019 będzie także czasem implementacji MiFID II, co dla klientów oznaczać będzie m.in. otrzymywanie szczegółowych informacji o kosztach poniesionych w związku z inwestycjami. Po tak trudnym roku świadomość poniesionych kosztów może jeszcze popsuć nastroje klientów TFI.

""

pieniadze.rp.pl

Rok 2018 był dla towarzystw funduszy inwestycyjnych oraz ich klientów całkiem inny niż wcześniejszy. Zaczęło się od giełdowych spadków na przełomie stycznia i lutego, a potem na jaw zaczęła wychodzić sprawa GetBacku. W związku z nią Komisja Nadzoru Finansowego wszczęła postępowania administracyjne wobec czterech TFI: Altusa, Noble Funds, Saturna i Trigona, których wyników wciąż nie znamy.

Klienci głównie wycofywali zainwestowane środki z bardziej ryzykownych produktów i trudno się temu dziwić. Do inwestycji nie zachęcały wyniki, a w kontekście branży TFI mówiło się głównie źle. Z drugiej strony doszło do istotnych zmian – oferta funduszy wzbogaciła się o nieznane szerzej w kraju fundusze pasywne, które mają realną szansę na sukces.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek Kapitałowy
Polskie akcje z brzydkiego kaczątka zamieniły się w pięknego łabędzia
Rynek Kapitałowy
W co inwestować w 2024 roku. Specjaliści polecają
Rynek Kapitałowy
Duże spółki z WIG20 na celowniku inwestorów. Które wybrać?
Rynek Kapitałowy
Branże z GPW, które mogą pozytywnie zaskoczyć po zmianie rządu
Rynek Kapitałowy
W Revolut moża handlować akcjami spółek z Europy od 1 euro