Zacznę od emerytur. Przygotowany w tym roku plan wpłat na dodatkową emeryturę wejdzie w życie w przyszłym. Wypada życzyć, by spełnił pokładane w nim nadzieje, tym bardziej iż te nadzieje nie są wygórowane. Po pierwsze dlatego, iż program zwany emerytalnym tak naprawdę będzie przynosił profity tylko przez dziesięć lat. Po drugie – nie można się spodziewać, by owe profity były wielkie. Nawet twórcy PPK – taki program ma skrót – podkreślają, że jest to uzupełnienie emerytury. Mnie najbardziej interesuje, ilu Polaków zostanie w tym programie. Jego twórcy wpadli bowiem na dobry – bo respektujący przyzwyczajenia Polaków – pomysł. Do programu wszyscy pracujący będą zapisani, choć już trwanie w nim nie jest przymusowe. Aby się wypisać, trzeba się… wypisać, to znaczy wykonać zestaw czynności. Ponieważ uważam, iż warto zadbać o inne źródło dochodów niż tylko świadczenie z ZUS, pomysł, żeby obywatela przymusowo zapisać i liczyć na jego inercję, wydaje mi się dobry.

Moim zdaniem największe zagrożenie dla PPK stanowi dobra pamięć społeczeństwa. Ci, którzy zakarbowali sobie co tzw. władza zrobiła z ich pieniędzmi w OFE, będą mieli spory kłopot z uwierzeniem, że tym razem na ich koncie gromadzone będą ich prywatne pieniądze. Tym bardziej, że trochę do tego konta dorzuci państwo. A jak dorzuci, to kiedyś może zechcieć…

Teraz o warszawskiej giełdzie: kiepski był rok. W bankach – z punktu widzenia klienta niewiele dobrego.

Zapraszamy do lektury.