Jędrzej Bielecki: Największa porażka Donalda Trumpa

Dwa miesiące od pierwszej rozmowy telefonicznej między prezydentami USA i Rosji wojna w Ukrainie, zamiast gasnąć, nabiera jeszcze większej mocy. Dlaczego Donald Trump nie poradził sobie z Władimirem Putinem?

Publikacja: 14.04.2025 17:16

Jędrzej Bielecki: Największa porażka Donalda Trumpa

Foto: REUTERS/Nathan Howard

To jest pierwsza wielka obietnica wyborcza Donalda Trumpa, której spełnić nie zdoła. Nie tylko nie zatrzyma walk „w ciągu dwudziestu czterech godzin”, jak to zapowiadał do znudzenia w trakcie spotkań z wyborcami, ale najpewniej nie uda mu się zapobiec przekształceniu konfliktu w „Wietnam naszego pokolenia”: wojnę, która trwała blisko dwie dekady do czasu całkowitej porażki jednej ze stron.

Na to składają się przynajmniej cztery powody. Pierwszym jest postawa Władimira Putina. Mówiąc o tym, że zawieszenie broni nie będzie możliwe, dopóki nie uwzględni „źródeł konfliktu”, Kreml sygnalizuje, że nie zrezygnuje z ofensywy, aż Ukraina nie zostanie całkowicie podporządkowana Moskwie.

Czytaj więcej

USA–Rosja. Doradcy Donalda Trumpa odradzają mu dzwonienie do Władimira Putina

Ani Rosja nie jest w stanie pokonać Ukrainy, ani Ukraina Rosji

Jednak Ukraińcy nie mają zamiaru poddać się woli Kremla, rezygnując tak ze swojej suwerenności, jak i życia w wolności. Do tego dysponują potencjałem wojskowym, który pozwala powstrzymać Rosjan. Przy obecnym tempie posuwania się rosyjskich oddziałów Putin potrzebowałby blisko wieku, aby podbić wszystkie ukraińskie ziemie. Jednak Rosja szybko nie zrezygnuje z ofensywy. Z gospodarką wojenną wspieraną przez Chiny, mimo kolosalnych strat, wciąż może wysyłać na śmierć kolejne zastępy żołnierzy. Krótko mówiąc, nie tylko żadna ze stron nie zamierza pójść na kompromis, ale też nie ma potencjału pokonania przeciwnika. To drugi powód, dla którego ta wojna będzie trwała jeszcze długo. 

Czytaj więcej

Reuters: Witkoff mówił Trumpowi o wschodnich regionach Ukrainy. Chce oddać je Rosji?

Trzecim jest niespodziewana determinacja Europy do wspierania Ukrainy. W szczególności dzięki zmianie rządu w Berlinie jest ona zdolna do wypełnienia luki, jaką pozostawia tu Ameryka. Owszem, w niektórych punktach, jak dane wywiadowcze, Stany pozostaną niezbędne. Ale m.in. dzięki rozwinięciu europejskich systemów obrony przeciwlotniczej takich obszarów będzie coraz mniej. Tym bardziej że ukraińska produkcja broni także szybko posuwa się do przodu.

Trzeba będzie zapewne przeczekać Donalda Trumpa, aby pojawiła się szansa na pokój w Ukrainie

To prowadzi do czwartego powodu, dla którego Trump poniósł klęskę. Jest nim słabnąca rola Ameryki w świecie. Nie tylko Chiny, ale także niektórzy sojusznicy Stanów, jak Indie, zacieśniają współpracę gospodarczą z Moskwą, przez co sankcje nie dobiły Rosji. Amerykanie nie mają na te kraje większego przełożenia.

To oznacza, że tylko klęska jednej ze stron może położyć kres wojnie w Ukrainie. W zeszłym roku Putin był takiej porażki blisko, ale poratował go Donald Trump. Teraz trzeba będzie Trumpa zapewne przeczekać, aby nastał pokój. 

To jest pierwsza wielka obietnica wyborcza Donalda Trumpa, której spełnić nie zdoła. Nie tylko nie zatrzyma walk „w ciągu dwudziestu czterech godzin”, jak to zapowiadał do znudzenia w trakcie spotkań z wyborcami, ale najpewniej nie uda mu się zapobiec przekształceniu konfliktu w „Wietnam naszego pokolenia”: wojnę, która trwała blisko dwie dekady do czasu całkowitej porażki jednej ze stron.

Na to składają się przynajmniej cztery powody. Pierwszym jest postawa Władimira Putina. Mówiąc o tym, że zawieszenie broni nie będzie możliwe, dopóki nie uwzględni „źródeł konfliktu”, Kreml sygnalizuje, że nie zrezygnuje z ofensywy, aż Ukraina nie zostanie całkowicie podporządkowana Moskwie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarz
Drogo, drożej... surowce
Komentarz
Polisa coraz częściej szyta na miarę
Komentarz
Rynek długu rozdaje karty
Komentarz
Potencjał niewidoczny na papierze
Komentarz
Finansowe kombajny w kieszeni