Reklama

Edukacja droga jak diabli, ale całkiem osiągalna

Publikacja: 22.09.2018 16:55

Edukacja droga jak diabli, ale całkiem osiągalna

Foto: Fotorzepa/Andrzej Bogacz

Studia zagraniczne otwierają szeroko nie tylko umysły, lecz także drzwi do przyszłej kariery zawodowej. Ukończenie którejś z najlepszych amerykańskich uczelni sprawia, że stajemy się bardzo pożądanym na rynku pracy ekspertem – w zasadzie mamy gwarancję, że najciekawsze firmy będą się o nas biły, a my będziemy mogli przebierać w ofertach.

Co rok kilkuset polskich absolwentów liceów podejmuje wyzwanie, dostaje się na czołowe amerykańskie uniwersytety i decyduje się na wyjazd za ocean po edukację z najwyższej półki. No dobrze, wszystko brzmi bardzo dobrze i zachęcająco, ale zejdźmy na ziemię. Taki dyplom to – owszem – ogromny atut, ale też ogromne pieniądze. Policzyliśmy, ile może kosztować wysłanie naszej pociechy na naukę do Ameryki na taki najbardziej prestiżowy uniwersytet zrzeszony w tzw. Ivy League. Tanio nie jest. Już samo czesne może przyprawić o zawrót głowy – roczna kwota to wartość kawalerki w średnim polskim mieście. A to dopiero początek wydatków: zakwaterowanie, ubezpieczenie, wyżywienie, transport. Po roku możemy się zbliżyć do 300 tys. zł. Przygotowaliśmy dla państwa materiał, w którym staramy się to wszystko policzyć, pokazać, jak w ogóle „wziąć się z tym bykiem za rogi” i, co chyba najważniejsze, jak poszukać finansowania. Jak się okazuje, tych pieniędzy wcale nie musimy sami wykładać, a rozbudowany system stypendialny może nam ten nieosiągalny dyplom znacznie przybliżyć.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Komentarz
Jędrzej Bielecki: Największa porażka Donalda Trumpa
Komentarz
Drogo, drożej... surowce
Komentarz
Polisa coraz częściej szyta na miarę
Komentarz
Rynek długu rozdaje karty
Komentarz
Potencjał niewidoczny na papierze
Reklama
Reklama