Jeżeli zdecydujemy się na zakup obrazu młodego, rokującego artysty, to taką inwestycję powinniśmy porównać do lokowania pieniędzy we wschodzącą spółkę giełdową. Może zarobimy wiele, może nic – padają słowa w jednym z artykułów najnowszego wydania „Moich Pieniędzy”.
Finanse, zwłaszcza te osobiste, to nasza specjalność. Sami o nie dbamy z najwyższą starannością i doradzanie w tych sprawach naszym czytelnikom sprawia nam ogromną radość. W pogoni za lepszą ceną, mniejszym kosztem, większym zyskiem i wyższą stopą zwrotu warto jednak czasem się zatrzymać i zastanowić, po co nam pieniądze.
Co z nimi chcemy zrobić, czy są celem samym w sobie, czy może narzędziem do osiągnięcia celu? Dlatego staramy się zawsze nasze wydanie urozmaicić tekstami o mądrych wydatkach, o stylu życia, a także o sztuce. O sztuce rozumianej nie tylko jako bezduszna lokata kapitału, ale jako inwestycja w drugiego człowieka i jego talent, którego dzieło jest przecież inkarnacją.
Warto w ten sposób pomyśleć o sztuce. Chcemy zachęcić państwa do pochylenia się nad twórczością artystów i zainwestowania w nią swoich pieniędzy. Dlatego śledzimy z uwagą trendy i przyglądamy się szybko rosnącemu rynkowi sztuki. Oczywiście chcemy też, by taka inwestycja okazała się dla państwa trafna także w finansowym wymiarze.
Dlatego z dumą oddajemy w państwa ręce już ósmą edycję „Kompasu Młodej Sztuki”. To coroczne zestawienie dobrze rokujących młodych polskich artystów. Co ważne, zestawienie powstaje w drodze plebiscytu wśród kilkudziesięciu polskich galerii – głosami ludzi, którzy się sztuką profesjonalnie zajmują. Daje to gwarancję jego autentyczności i rzetelności.