Jest tłoczno nie tylko na pasie startowym, ale i w powietrzu. Nietrudno więc o opóźniony lot. Sam tylko w tym roku doświadczyłem kilku sytuacji, kiedy lądowanie w punkcie docelowym miało miejsce ponad 3 godziny po zaplanowanym czasie. A że były to linie „unijne”, a opóźnienie nie było spowodowane strajkiem ani warunkami pogodowymi, tylko właśnie dużym ruchem, to należy mi się odszkodowanie, i to całkiem spore. I tu zaczynają się schody. Z doświadczenia nie tylko własnego, ale też naszych czytelników, wynika, że chociaż dura lex sed lex, przewoźnicy robią uniki, jakie tylko mogą. I trudno się temu dziwić. Wypłacenie odszkodowań 8 mln uprawnionych pasażerów mogłoby mocno zaboleć.
Ścieżka odwoławcza w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego (od kwietnia rzecznik praw pasażerów przy ULC), która powinna być batem na linie lotnicze, też jest niestety zawodna i ciężko doczekać się na reakcję urzędników. W efekcie jak grzyby po deszczu wyrastają kancelarie pomagające doprosić się o swoje. Często przy opóźnionym locie ich pracownicy już na lotnisku podchodzą do zdenerwowanych pasażerów, by złapać nowego klienta. Trzeba uważać. Jak w każdym biznesie i tu mamy do czynienia zarówno z solidnymi firmami, jak i z naciągaczami. Dlatego przyjrzeliśmy się ofercie. Sprawdzamy, jak działają te usługi i radzimy, czy warto z nich skorzystać.
Ponadto prześwietlamy dokładnie ofertę ubezpieczeń NNW dla dzieci. Nie warto kupować pierwszej lepszej polisy, jak często robią rodzice na początku roku szkolnego. Lepiej świadomie ubezpieczyć dziecko. Zobacz jakie ubezpieczenie szkolne wybrać.
Kończymy też nasz cykl edukacyjny przygotowywany wraz z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Na zakończenie przyglądamy się państwowym systemom emerytalnym w innych krajach, by dać czytelnikom szerszą optykę.
Życząc jak najmniejszych opóźnień na lotniskach, zapraszam do lektury.