Szukając zysku z oszczędzania

Niestety, czasy dla oszczędzających nie są najlepsze. Ostatnie banki obniżają oprocentowanie lokat. Nawet dotychczasowi liderzy, którzy długo „rozpieszczali” ponadprzeciętnymi warunkami oprocentowania, także spuścili z tonu.

Publikacja: 22.10.2019 20:48

Szukając zysku z oszczędzania

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Generalnie, biorąc pod uwagę, że inflacja zaczęła przyśpieszać, to wraz z podatkiem od zysków kapitałowych sprawia to, że realne oprocentowanie lokat w bankach jest ujemne. Mówiąc wprost, mimo że odkładamy pieniądze, a do nich na koniec lokaty dopisywane są odsetki, to kupimy za te pieniądze mniej niż na początku lokaty. Oczywiście jest to pewne uproszczenie, bo nie oznacza to, że teoria ta sprawdzi się przy płaceniu za wodę czy owoce w sklepie pod domem. Jest to pewna średnia wynikająca z koszyka dóbr przyjętego przy wyliczaniu inflacji.

Warto sprawdzić: Banki ściągają prowizje, gdzie się da. Najwięcej kasują te

Na tym nie koniec. Banki dość masowo zmieniają ostatnio regulaminy, albo dodając opłaty za usługi dotąd bezpłatne, albo też podnosząc poprzeczkę w warunkach pozwalających na uniknięcie opłaty. Może to dotyczyć podwyższenia kwoty, którą co miesiąc musimy zapłacić kartą, by ta pozostała bezpłatna. Może to być zmiana liczby transakcji pozwalającej na uniknięcie opłat.

O prowizjach zawsze warto też pamiętać przy płatności kartami za granicą. Przy karcie podpiętej do konta w złotych może być tak, że do transakcji musimy dodać kilka opłat: za samą płatność kartą, za przewalutowanie (nawet dwa razy, jeśli płacimy walutą inną niż waluta odniesienia, którą może być np. euro: czyli płacimy w walucie x, ona jest przeliczana na euro, a uzyskana kwota – dopiero na złote), pamiętając także, że bank zwykle dokonuje przeliczeń po swoich kursach kupna i sprzedaży, więc po drodze faktyczna kwota transakcji rośnie. W sumie może to być dobrze ponad 6 proc.

Warto sprawdzić: To nie jest dobry czas dla oszczędzających. Oszuści korzystają

W świetle tego nieco może dziwić, że kwota pieniędzy, które trzymamy w bankach, ciągle rośnie, po ponad 11 proc. rok do roku. Zmienia się tylko struktura. Zamiast na lokatach pieniądze coraz częściej trzymamy m.in. na rachunkach bieżących. Tyle że te zwykle mają oprocentowanie nikłe albo żadne. Jeśli to efekt spadku zwrotu z lokat, to jest to nieco jak w powiedzeniu: na złość babci odmrożę uszy.

Generalnie, biorąc pod uwagę, że inflacja zaczęła przyśpieszać, to wraz z podatkiem od zysków kapitałowych sprawia to, że realne oprocentowanie lokat w bankach jest ujemne. Mówiąc wprost, mimo że odkładamy pieniądze, a do nich na koniec lokaty dopisywane są odsetki, to kupimy za te pieniądze mniej niż na początku lokaty. Oczywiście jest to pewne uproszczenie, bo nie oznacza to, że teoria ta sprawdzi się przy płaceniu za wodę czy owoce w sklepie pod domem. Jest to pewna średnia wynikająca z koszyka dóbr przyjętego przy wyliczaniu inflacji.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarz
Drogo, drożej... surowce
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Komentarz
Polisa coraz częściej szyta na miarę
Komentarz
Rynek długu rozdaje karty
Komentarz
Potencjał niewidoczny na papierze
Komentarz
Finansowe kombajny w kieszeni