Na razie trudno to sobie wyobrazić ze względu na ogromne wahania wartości kryptowalut. Wyobraźmy sobie, że zarabiamy w bitcoinie, ethereum czy cardano i płacimy za wszystkie towary i usługi tymi walutami. Jednego miesiąca bylibyśmy krezusami, by kolejnego stać się nędzarzami, a w jeszcze następnym znów wrócić do grona bogaczy. Dziś więc rynek ten zastąpić walut tradycyjnych nie może.
Ale już inwestycyjnie kusi perspektywami niewiarygodnych zarobków. Gdy pomyślimy, że ponad dekadę temu wspomniany już jeden bitcoin był wyceniany na ułamek dolara, by w szczycie w połowie kwietnia osiągnąć ponad 63 tysiące dolarów, to daje do myślenia. W zasadzie schemat ogromnego wzrostu w ostatnich latach powielany jest na większości czołowych kryptowalut.