W tym roku inwestorzy nastawieni na akcje spółek, które zaczynają przygodę z publicznym rynkiem, nie mogą narzekać. Od początku roku na głównej platformie GPW pojawiło się już dziesięć nowych podmiotów, a drugie tyle może zdecydować się na IPO w kolejnych miesiącach roku. Jest w czym wybierać.
Po kilku chudych pod względem giełdowych debiutów latach na warszawski parkiet wraca normalność. W tym roku inwestorzy nastawieni na akcje spółek, które zaczynają przygodę z publicznym rynkiem, nie mogą narzekać. Od początku roku na głównej platformie GPW pojawiło się już dziesięć nowych podmiotów, a drugie tyle może zdecydować się na IPO w kolejnych miesiącach roku. Jest w czym wybierać.
W materiale otwarcia zastanawiamy się, jak to jest z tymi świeżymi akcjami. Czy warto zapisywać się na ofertę, sprzedać natychmiast po zielonym początku pierwszego dnia obecności spółki na parkiecie, czy może poczekać dłużej. Teorii jest kilka i nie zawsze się one sprawdzają. Patrzymy więc w przeszłość, by na tej podstawie wspólnie z analitykami dojść do jakichś wniosków.
A jak ta przeszłość wygląda? Całkiem przyzwoicie. W ciągu ostatnich pięciu lat z 35 debiutujących na warszawskiej giełdzie spółek dwie trzecie dziś są wyceniane wyżej niż w momencie wejścia na GPW. Jednak na pierwszej sesji swoją wycenę obniżyło zaledwie 5 podmiotów. To tylko 14 proc. Można więc uznać, że historia (ta sięgająca pięć lat wstecz) daje nam informację, że na debiutach mieliśmy 86 proc. szans na zarobek na pierwszej sesji. Dosyć dobry wynik.
Czy warto więc uczestniczyć w IPO w najbliższych miesiącach? Oprócz statystyki ważne są oczywiście fundamenty. Oczywiste jest, że wchodząca na giełdę spółka chce sprzedać swoje akcje jak najdrożej. Warto więc trzeźwo spojrzeć na jej finanse i oszacować szanse na biznesowy sukces.