Są rozwiązania abonamentowe, bezspreadowa wymiana walut, trochę usług dodatkowych i platforma inwestycyjna. Do tego jeszcze kuszenie wysokimi odsetkami od lokat (tak się porobiło, że wysokim nazywamy dziś oprocentowanie 1–1,5 proc., które nawet nie daje ochrony przed wysoką inflacją). Warto zaznaczyć od razu, że oprocentowanie jest promocyjne i może być oferowane tylko do końca roku. Niewykluczone, że później wróci do standardowych, czyli niemal zerowych, poziomów.

Czy to wystarczy, by przyciągnąć klientów? Być może. Faktem jest jednak, że prawdziwą rewolucję w bankowości rozpoczął kilka lat temu brytyjski Revolut. Nazwa, jak widać, zobowiązuje. Startup wymusił spore zmiany w bankach, które musiały szybko się dostosować, chcąc pozostać w grze. Aion rewolucji już nie czyni. Idzie raczej przetartym szlakiem, testując ewentualnie pewne dodatkowe wbudowane w apkę wodotryski i fajerwerki.

Zdecydowaliśmy się jednak przy okazji wejścia nowego gracza na rynek zrobić jego solidny przegląd. Dawno skończyła się epoka taniej bankowości i widać, że instytucje finansowe szukają grosza wszędzie i przy każdej okazji próbują podskubać trochę klientów. Jedne trochę mniej, inne trochę więcej. Da się te opłaty omijać, jednak wymaga to pewnego zaangażowania.

Zajmujemy się też hossą na warszawskiej giełdzie. Tym razem przyglądamy się spółkom, których notowania są na historycznych szczytach. Takich walorów trochę ostatnio przybyło. Wspólnie z analitykami sprawdzamy, czy akcje te wciąż mają potencjał do kontynuacji pozytywnego trendu w notowaniach.

Zapraszam do lektury.