Okazuje się, że kupno dzieła nie oznacza prawa do dowolnego publikowania jego reprodukcji. Jest to chyba zaskoczenie dla wielu właścicieli. Jak się zabezpieczyć przed takimi niespodziankami?
Nie byłoby to zaskoczeniem ani niespodzianką, gdyby świadomość konieczności poszanowania praw twórców była powszechna. Z punktu widzenia prawnoautorskiego w każdym dziele można rozróżnić dwie płaszczyzny, poprzez pryzmat których będziemy to dzieło postrzegać. Z jednej strony mamy do czynienia z dobrem niematerialnym, jakim jest utwór, a z drugiej strony z fizycznym nośnikiem (corpus mechanicum), w którym ten utwór został ustalony. Dzięki temu możemy się zapoznać z zamysłem twórczym, jakim kierował się artysta. Nośnikiem fizycznym utworu plastycznego będzie np. obraz, grafika, rysunek czy rzeźba, a w przypadku utworu fotograficznego klisza fotograficzna, odbitka czy plik cyfrowy. Przekładając to na nomenklaturę filozoficzno-medyczną: dzieło ma duszę i ciało.
Sam akt kupna obrazu czy odbitki kolekcjonerskiej nie powoduje nabycia autorskich praw majątkowych do utworu, czyli tej duszy. Wynika to z jednej z kardynalnych zasad prawa autorskiego wyrażonych w następującym przepisie ustawy: jeżeli umowa nie stanowi inaczej, przeniesienie własności egzemplarza utworu nie powoduje przejścia autorskich praw majątkowych do utworu.
Kupujący obraz staje się właścicielem płótna i blejtramu pokrytego farbą. Jako właściciel może sobie powiesić ten materialny wyraz twórczości na dowolnej ścianie w swoim domu i fotografować go, powiększając tym samym zasoby domowego archiwum. Ewentualnie będzie go mógł zaprezentować w ramach wystawy, ale bez możliwości osiągania korzyści materialnej, wraz z możliwością opublikowania jego reprodukcji np. w katalogu promującym tę wystawę. Może również w uzasadnionych przypadkach powołać się na prawo cytatu w ramach dozwolonego użytku publicznego, np. prawa do wystawiania utworu plastycznego przez właściciela, prawa do promowania bieżących wystaw. Ale na pewno nie będzie mógł bez zgody artysty ot tak sobie wyprodukować np. kalendarzy, kubków czy długopisów z wiernym odzwierciedleniem zakupionej pracy.
Dopóki twórczość jest chroniona, czyli np. nie wygasły do niej prawa, a co do zasady wygasają one po 70 latach od śmierci twórcy, artysta lub jego spadkobiercy mają prawo decydować o jej losie, również po to, aby decydować o kontekście, w jakim będzie używana. Tłumaczę to zawsze na bardzo prostym przykładzie, który w dość jaskrawy sposób ilustruje te zależności. Właściciel fermy kurzej kupuje na aukcji rysunek rozpoznawalnego polskiego twórcy komiksów. Pieje z zachwytu nad jego pięknem i tym bardziej chce ten zachwyt światu obwieścić. Postanawia więc zareklamować swoją fermę fragmentem komiksu i umieszcza jego reprodukcję w materiałach reklamowych dotyczących swojej działalności. Bez zgody artysty nie może tego zrobić – narusza jego monopol autorski. Mógłby, gdyby zawarł z twórcą umowę licencyjną lub dotyczącą przeniesienia autorskich praw majątkowych. Strony tej umowy mogłyby w niej określić zakres wykorzystania geniuszu twórcy i przełożyć potencjał reklamowy dzieła na stosowne wynagrodzenie artysty.