W polskim handlu hasło Black Friday na dobre przyjęło się od 2015 roku - zapowiada ono wstęp do najgorętszego dla handlu okresu związanego z „gorączką” zakupową poprzedzającą Boże Narodzenie. Można powiedzieć, że przedświąteczny ruch napędzają nie tylko same Święta, ale i czarny piątek.
W polskim handlu hasło Black Friday na dobre przyjęło się od 2015 roku (choć wcześniej na mniejszą skalę wybrane sieci handlowe nawiązywały do amerykańskiego „święta” wyprzedaży). Większość sieci korzysta z szumu medialnego wokół Black Friday oraz faktu, że o specjalnych wyprzedażach z okazji czarnego piątku, według różnych badań, słyszało od 50 do nawet 90% Polaków. W związku z tym sieci handlowe swoimi działaniami promocyjnymi wychodzą poza czarny piątek i posiłkują się hasłami typu: czarny tydzień (black week), Black Friday w każdy weekend miesiąca, wyprzedzamy Black Friday, Black week tydzień wcześniej (mówiąc o wcześniejszych okazjach) itp.
Czytaj więcej
Podpowiadamy jak przygotować się do masowych wyprzedaży w Black Friday, żeby nie przepłacić dając się zwieść fałszywym promocjom.
Jak wskazuje dr Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego popularność tego typu akcji promocyjnych, wynika także z coraz powszechniejszego planowania przedświątecznych zakupów, a więc wiąże się z gromadzeniem prezentów dla najbliższych już od przełomu października i listopada.
- Dzięki temu na grudzień mogą zostać trudne do zrealizowania wcześniej zakupy spożywcze. Takie podejście w wielu przypadkach nie obciąża nadto budżetu w stricte świątecznym miesiącu. Dzięki takiemu podejściu korzystają zarówno handlowcy, jak i sami klienci. Ci pierwsi mają sezon świąteczny w zasadzie od 2 listopada (w niektórych przypadkach nawiązania do Świąt pojawiają się jeszcze w październiku), Ci drudzy mogą sobie pozwolić na większe zakupy - mówi naukowiec.