Pracownicze plany kapitałowe nie miały szczęścia. Wystartowały w 2019 r. i ciężko wyobrazić sobie trudniejszy moment na uruchomienie programu długoterminowego oszczędzania. Zdecydowano, że program będzie wdrażany etapami. Na początek objął największe firmy, w kolejnych krokach przystępowały do niego coraz mniejsze, a także instytucje publiczne. Sytuacje skomplikowała pandemia koronawirusa. Lockdown gospodarki sprawił, że firmy musiały zacząć walczyć o przetrwanie i uratowanie miejsc pracy. PPK zeszły na dalszy plan.
Gdzie dziś są PPK?
W marcowym numerze Biuletynu PPK (najświeższym) czytamy, że na koniec lutego w pracowniczych planach kapitałowych uczestniczyło 3,44 mln osób z 322 tys. podmiotów. To oznacza, że w porównaniu ze styczniem liczba uczestników tego programu wzrosła o 20 tys. Liczba aktywnych rachunków PPK na koniec lutego wynosiła 4,03 mln. PFR podaje, że partycypacja w programie wynosi 46,43 proc. Liczba ta odnosi się jednak jedynie do pracowników firm, które uruchomiły u siebie PPK. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkich uprawnionych do udziału w tym programie, to partycypacja jest znacząco niższa. W ocenie skutków regulacji dołączonym przed laty do projektu ustawy o PPK rząd szacował, że uprawnionych do udziału w tym programie będzie przeszło 11,5 mln pracowników. Gdyby obecne blisko 3,5 mln jego uczestników odnieść do tej właśnie liczby, mówilibyśmy o partycypacji na poziomie nieco ponad 30 proc. Co ciekawe, we wspomnianej ocenie skutków regulacji mowa była o 75-proc. partycypacji pracowników w programie PPK.
Polski Fundusz Rozwoju, który nadzoruje funkcjonowanie PPK, a wcześniej czuwał nad jego wdrażaniem, szybko przyznał, że owe 75 proc. było mocno przeszacowane i trzeba o tym zapomnieć. Mimo to dziś mówi o sukcesie. – Przed uruchomieniem PPK z pracodawcą długoterminowo oszczędzało w Polsce 300 tys. osób. Dziś łącznie w PPK i PPE jest już 4,1 mln osób. To 14 razy więcej. Do tego dochodzi 700–800 tys. osób w IKE i IKZE. Łącznie mamy około 5 mln osób, które oszczędzają długoterminowo z myślą o emeryturze – mówił w środę w czasie konferencji w gmachu GPW z okazji pięciolecia PPK Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR.
Klika dni temu prezes Marczuk w rozmowie z „Rz” zwrócił uwagę, że co ważne dla uczestników PPK, „zaledwie” 51 proc. zgromadzonych w nich pieniędzy pochodzi z ich wpłat. Reszta to dopłaty od pracodawców (prawie 10 mld zł) oraz od państwa (2,5 mld zł). – Co więcej, do tych zysków dochodzą wyniki inwestycyjne, które wypracowują dla uczestników programu instytucje finansowe. Za ostatnie 12 miesięcy sięgają one rekordowych 26,14 proc., a od początku działania PPK – ponad 40,1 proc. – mówił Bartosz Marczuk. – To pokazuje, jak opłacalne jest odkładanie pieniędzy w tym programie. Średnio uczestnik PPK, który oszczędza w planach dłużej niż rok, ma już na swoim rachunku blisko 13 tys. zł – dodał.