Dwa lata temu 20 tys. zł za komiks czy okładkę komiksową budziło zdziwienie. Dzisiaj rekord aukcyjny wynosi 75 tys. zł. Do takiej kwoty wylicytowano w listopadzie ubiegłego roku okładkę do „Tytusa, Romka i A’Tomka, księga XX. Druga wyprawa na Wyspy Nonsensu” Papcia Chmiela. Nowy właściciel okładki wraz z opłatą aukcyjną musiał uiścić 88,5 tys. zł.
Robi to wrażenie, zwłaszcza że pięć lat temu plansze komiksowe, choćby Mieczysława Wiśniewskiego do „Kapitana Klossa”, można było kupować po kilkaset złotych. Dzisiaj są w cenie innych dzieł sztuki i nie ma powodów, żeby było inaczej. Plansze są również dziełami sztuki. Są rysowane tuszem lub ołówkiem. Czasem są to akwarele, kolaże lub oleje. Światowi i polscy artyści tworzyli je ręcznie. Każda jest więc unikatowa – nie ma dwóch identycznych.
Plansze i okładki komiksowe to zupełnie inny rynek niż kolekcjonerstwo komiksów, choć niewtajemniczonych bardziej może ekscytować sprzedaż „Action Comics #1″, pierwszego komiksu z Supermanem, za 3,2 mln dolarów.
To też sztuka
Plansze sprzedawane są – tak samo jak inne dzieła sztuki – w galeriach i na aukcjach. W Polsce na razie było sześć licytacji: w Desie Unicum, która jest prekursorem w tej dziedzinie, w Domu Aukcyjnym Agra Art i w Sopockim Domu Aukcyjnym. Nikt z organizatorów aukcji komiksów nie ma już wątpliwości, że rynek, choć jeszcze niszowy, ma wielki potencjał zarówno kolekcjonerski, jak i inwestycyjny. Świadczą o tym nie tylko rekordy cenowe, ale także rosnąca grupa kupujących. Marek Kasperski, twórca galerii ArtKomiks.pl, przyznaje, że wyraźnie widać zwiększające się zainteresowanie rynkiem, choć nie wszyscy myślą o nim inwestycyjnie. Większość – dotyczy to przynajmniej klientów galerii – to miłośnicy popkultury.
– Rynek polski wciąż jest w fazie pionierskiej. Rosnące wyceny prac są jednak faktem zarówno w kategorii klasycy polskiego komiksu, jak i w kategorii młodzi artyści komiksowi. W przypadku prac autorów zagranicznych siłą rzeczy ceny rosną wraz z wycenami osiąganymi na rynku światowym – przyznaje Marek Kasperski.