Po powrocie z zagranicznych wojaży sporo osób jest zaskoczonych, gdy analizuje swoje transakcje kartowe na wyciągach. Choć płatności plastikiem są wygodniejsze i bezpieczniejsze niż zabieranie gotówki na cały wyjazd, to mogą się okazać droższe ze względu na pobierane przez banki kilkuprocentowe prowizje i kursy stosowane do przeliczeń walutowych. Ale przy odrobinie wysiłku można te koszty zniwelować, zwłaszcza jeśli wyjeżdżamy do krajów strefy euro. Ale nie tylko.
Jak to zrobić? Przykładem są oferty mBanku, Aliora czy Citi Handlowego.
Subkonto walutowe
Klient mBanku używający za granicą zwykłej karty złotowej może się „naciąć” na prowizje za przewalutowanie wynoszące od 2 do 5,9 proc. (w zależności od typu karty). Jednak ten sam bank umożliwia zakup walut po atrakcyjnych kursach i wydaje kartę walutową.
Jak to wygląda w praktyce? Do zwykłego konta można otworzyć subkonto walutowe, bez dodatkowych kosztów. mBank prowadzi rachunki w euro, dolarach, funtach brytyjskich i frankach szwajcarskich.
– Rachunek można zasilić tradycyjnie: w placówce banku, przelewem z innego banku, przelewem z kantoru internetowego. Jednak najlepszą metodą jest skorzystanie z udostępnionego w grudniu 2015 r. mKantoru walutowego. Można w nim online (także poprzez aplikację mobilną) bezpośrednio ze swojego rachunku złotowego wymienić pieniądze – tłumaczy Kinga Wojciechowska z biura prasowego banku.