Materiał powstał we współpracy z BIK
Nawet 500-600 mln zł wynosi roczna kwota szacowanych wyłudzeń w sektorze bankowym. Eskalacja problemu to z jednej strony powszechność danych potrzebnych do uzyskania kredytu czy pożyczki. A z drugiej coraz bardziej wyrafinowane metody przestępców, którzy już nie muszą wykorzystywać dokumentu tożsamości, by wejść w posiadanie cudzych danych. Biuro Informacji Kredytowej oferuje usługę Alerty BIK, która ma za zadanie powiadomić o każdym odpytaniu BIK przez bank lub firmę pożyczkową w związku ze złożonym wnioskiem o kredyt lub pożyczkę.
Warto sprawdzić: Takie pułapki czekają na płacących w sieci
Powszechność danych
Wyłudzenie może dotyczyć każdej osoby. Jak wynika z badania opinii przeprowadzonego na zlecenie Biura Informacji Kredytowej, 62 proc. z nas obawia się zagrożeń w cyberprzestrzeni. Dane potrzebne do wyłudzenia są powszechnie dostępne. Informacje wykorzystywane do uzyskania kredytu udostępniamy, np. meldując się w hotelu, wypożyczając samochód. Nasze dane znajdują się w przychodniach leczniczych czy urzędach. Często w poczcie mailowej przechowujemy pliki, dokumenty czy skany zawierające dane osobowe. Uzyskanie danych osobowych przez osoby trzecie nie stanowi większego problemu. Nie trzeba nawet wykorzystywać do tego celu dokumentu tożsamości.
Kluczem jest wiedza
Tożsamość to cechy i dane personalne konkretnej osoby, które pozwalają ją zidentyfikować. O kradzieży tożsamości mówimy, więc w sytuacji, w której ktoś bezprawnie wejdzie w posiadanie danych osobowych innej osoby i wykorzysta je wbrew jej woli. Mówiąc wprost – podszywa się pod inną osobę, zazwyczaj w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.