Przy wyliczeniu zdolności kredytowej banki muszą teraz uwzględniać stopy procentowe wyższe o 5 pkt proc. od obowiązujących stóp ustalanych przez NBP. Kolejna zmiana dotyczy sposobu szacowania kosztów utrzymania gospodarstwa domowego oraz wskaźnika DStI mówiącego, jaki procent rocznych dochodów kredytobiorcy stanowią obciążenia związane ze spłatą zobowiązań kredytowych i innych zobowiązań finansowych. Jak szacują analitycy, może to spowodować spadek zdolności kredytowej Polaków nawet o 40 proc. Posiadanie takiej zdolności jest niezbędnym warunkiem otrzymania kredytu.
Analitycy w banku określają zdolność na podstawie przedstawionych im dokumentów. Trzeba m.in. dostarczyć zaświadczenie o zatrudnieniu, umowę przedwstępną oraz – gdy bank o to poprosi – inne dokumenty. Ważny jest wskaźnik DStI (z ang. Debt Service to Income). Określa on relację sumy wartości wszystkich miesięcznych rat zaciągniętych zobowiązań i potencjalnej raty przyszłego kredytu w stosunku do dochodów w skali całego roku. Do końca marca wskaźnik DStI mógł wynosić 50 proc. przy niższych dochodach i 65 proc. przy wyższych. Od kwietnia jest to odpowiednio 40 proc. i 50 proc. Przekroczenie tego progu nie zawsze oznacza brak akceptacji umowy kredytowej. KNF zaleca bankom zachowanie szczególnej ostrożności w takich wypadkach, jednak nie narzuca wydania odmownej decyzji. Wskaźnik DStI można poprawić, spłacając część zaciągniętych zobowiązań.
Czytaj więcej
Koszt budowy domu czy metra kwadratowego mieszkania drastycznie rośnie. Sprawdzamy, ile aktualnie kosztują nad Wisłą własne cztery kąty.
Ważnym elementem jest wysokość raty. Wzrost stóp procentowych powoduje wzrost spłacanych rat. Do tej pory banki musiały brać pod uwagę możliwy wzrost stopy referencyjnej minimum o 2,5 pkt proc. zarówno dla kredytów z okresowo stałą, jak i zmienną stopą procentową. Obecnie zgodnie z rekomendacją KNF bufor bezpieczeństwa wynosi już 5 pkt proc.
– Są banki, w których zdolność kredytowa m.in. w wyniku nowych zaleceń KNF spadła nawet o 30–40 proc. i to zaledwie w ciągu miesiąca – przyznaje Paweł Pietruszewski, ekspert ZFPF Notus Finanse.