- To program, który ma łączyć atuty „bezpiecznego kredytu 2 proc.” z większą efektywnością wydawania publicznych pieniędzy. Teoretycznie preferencyjnych kredytów może być mniej, a presja na wzrost cen nieruchomości może być mniejsza – komentuje Bartosz Turek, główny analityk HREIT. – Jednocześnie zasady dostępu do wsparcia publicznego dla rodzin wydają się dosyć liberalne – zaznacza.
Założenia programu „Mieszkania na start” przedstawił w czwartek na spotkaniu prasowym minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman. Wynika z nich, że w porównaniu z ofertą rządu PiS w ramach „bezpiecznego kredytu 2 proc.”, na zakup swojego pierwszego M będzie można pożyczyć taniej, ale uprawnionych może być mniej. Wprowadzone mają być bowiem ograniczenia w dostępie głównie poprzez kryterium dochodowe, ale też poprzez limit kredytu z dopłatami, w zależności do wielkości gospodarstwa domowego.