Turystka z Polski wybrała się do górskiego kurortu. Pokój w korzystnej cenie znalazła na stronie internetowej. Zgodnie z instrukcjami wpłaciła zaliczkę. Na miejscu okazało się jednak, że została oszukana. Adres, którego szukała, istniał tylko wirtualnie, a internetowe ogłoszenie szybko zniknęło. Poszkodowana zgłosiła sprawę na policję, ale zaraz po tym usiadła ze smartfonem i w tej samej miejscowości zarezerwowała inną kwaterę, ponownie przelewając zaliczkę. Chociaż trudno w to uwierzyć, ponownie dała się nabrać na fałszywą witrynę nieistniejącego pensjonatu.
Ta historia wydarzyła się naprawdę, w okresie świąteczno-noworocznym, czyli sezonie wzmożonego ruchu turystycznego i popytu na miejsca noclegowe. Podobne pułapki mogą czyhać na podróżujących w ferie zimowe, gdy wiele osób planuje urlopy w górach czy też ciepłych krajach.
Czytaj więcej
W ostatnich tygodniach bardzo szybko mnożą się oszustwa wobec osób polujących na wakacje last minute.
Mądry przed szkodą
– Ostrożność się opłaci. Przelanej zaliczki można już bowiem nigdy nie odzyskać. Niestety, nie jest też tak, że ofiarami przestępców padają wyłącznie naiwni i roztargnieni, a rzeczywiste i fałszywe oferty da się odróżnić już na pierwszy rzut oka. Oszuści podszywają się nie tylko pod właścicieli prywatnych kwater, ale tworzą też podrabiane strony biur podróży, nielegalnie kopiując znaki firmowe i stylistykę touroperatora – wskazuje Robert Błaszczyk, dyrektor departamentu klienta strategicznego w fintechu Cinkciarz.pl.
Jednym ze sposobów ograniczania ryzyka oszustwa wydaje się korzystanie z markowych serwisów grupujących oferty noclegowe z różnych miejsc świata. Wprawdzie i tu zdarzają się próby wyłudzeń danych lub pieniędzy, niemniej dochodzi do nich relatywnie rzadko. Wystarczy też ograniczyć ujawnianie swoich danych i numerów karty, z której mają zostać ściągnięte środki, do oficjalnej strony lub aplikacji serwisu, aby w razie ewentualnego oszustwa domagać się zwrotu zapłaty.