Pierwsze odszkodowania po nawałnicach, które w połowie sierpnia spowodowały duże zniszczenia na Pomorzu i w Wielkopolsce, zostały już wypłacone. Często odbyło się to w ramach uproszczonej likwidacji szkód, czyli bez wizyty rzeczoznawców. Przy większych zniszczeniach poszkodowani otrzymali niejednokrotnie tzw. bezsporne kwoty.
– Zakończono już postępowania dotyczące prawie 60 proc. szkód zgłoszonych po nawałnicach, a kolejne 10 proc. zostało przygotowane do finalizacji w najbliższych dniach. W pozostałych przypadkach kończy się uzupełnianie dokumentacji – mówi Jakub Jacewicz, członek zarządu Generali.
Szybka ścieżka
Jeśli nawałnica zerwała dach czy przewróciła drzewo na dom i szkody są spore, towarzystwa nie wypłacają odszkodowania w ramach tzw. szybkiej ścieżki, lecz przeprowadzają normalne postępowania likwidacyjne. Poszkodowany po zgłoszeniu szkody może spodziewać się wizyty pracownika towarzystwa ubezpieczeń. Dokona on oględzin zniszczonego mienia, przygotuje opis i kwalifikację zniszczeń.
Właściciel dobytku powinien zgromadzić dokumentację niezbędną do ustalenia wysokości odszkodowania. Likwidator powinien wskazać, jakie dokumenty będą w tym celu potrzebne. Mogą to być np. faktury zakupu przedmiotów, które zostały zniszczone, czy opinia rzeczoznawcy.
Następnie towarzystwo na podstawie dokumentów i oględzin ustali przyczyny oraz okoliczności powstania szkody, wyceni zniszczone mienie, oszacuje koszty jego wymiany lub naprawy i wypłaci odszkodowanie.