Zostaw kartkę za wycieraczką

Odjechanie z miejsca wypadku to nie to samo co ucieczka

Publikacja: 15.10.2016 07:00

Zostaw kartkę za wycieraczką

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Gdy sprawca wypadku czy stłuczki ucieknie z miejsca zdarzenia, ubezpieczyciel może zażądać od niego zwrotu pieniędzy wypłaconych poszkodowanemu. Ale nie każde oddalenie się jest ucieczką.

Jeśli zarysowałeś czyjeś auto wyjeżdżając z parkingu, zatrzymaj się i spróbuj się skontaktować z poszkodowanym. W przeciwnym razie grozi ci, że będziesz musiał zapłacić za naprawę, choć masz polisę OC. Bo w takich sytuacjach przepisy prawa pozwalają ubezpieczycielom żądać od sprawcy zwrotu wypłaconego odszkodowania lub zadośćuczynienia w ramach tzw. regresu niewłaściwego.

Ważne orzeczenie SN

Towarzystwa często próbują udowodnić, że kierowca zbiegł po spowodowaniu kolizji, gdyż wtedy mogą skorzystać z prawa do regresu. W takich sytuacjach przydatne może być orzeczenie Sądu Najwyższego z 18 listopada 1998 r. (sygnatura akt II CKN 40/98). Według stanowiska Sądu Najwyższego, ucieczką z miejsca wypadku nie jest na przykład odjazd kierowcy po wyrządzeniu szkody parkingowej i pozostawieniu swoich danych kontaktowych (np. za wycieraczką uszkodzonego auta).

Sąd Najwyższy wyjaśnił, że zapisane w umowie ubezpieczenia słowo „zbiegł”, którego synonimem może być słowo „uciekł”, zostało użyte celowo, żeby nie każde oddalenie się kierowcy z miejsca wypadku, czasami usprawiedliwione okolicznościami, powodowało utratę ochrony ubezpieczeniowej. Aby można było uznać, że kierowca zbiegł, należałoby wykazać, że szybko, chcąc być niezauważonym, opuścił miejsce wypadku bez zamiaru powrotu. Tylko takie zachowanie daje się określić jako ucieczka z miejsca wypadku. Nie wystarczy więc samo odjechanie. Celem kierowcy musi być uniknięcie odpowiedzialności. Jeśli na przykład sprawca oddalił się, żeby wezwać pomoc, nie można mu zarzucać ucieczki z miejsca zdarzenia.

Kierowca nie zawsze wie, że zaszkodził

Do Rzecznika Finansowego trafiają prośby o pomoc od osób, które nie miały świadomości, że wyrządziły komuś szkodę, a ubezpieczyciel żąda od nich – w ramach regresu – zwrotu wypłaconego odszkodowania. Chodzi najczęściej o szkody parkingowe, ale zdarzają się też inne.

Rzecznik interweniował na przykład w sprawie kierowcy ciągnika siodłowego. Wyjeżdżając ze stacji benzynowej zahaczył o zaparkowany samochód osobowy i odjechał. Wyjaśnił, że nie czuł uderzenia ze względu na konstrukcję i kubaturę pojazdu. Uprawdopodobniły to zarówno nagrania z monitoringu, jak i rozmiar uszkodzeń auta osobowego.

W innym przypadku nagranie z monitoringu pokazało, że samochód sprawcy co prawda obciera inne auto, ale kierowca wysiada i po krótkim oczekiwaniu zostawia za wycieraczką kartkę z numerem kontaktowym. Kartkę tę mógł ktoś wyjąć albo zwiał ją wiatr. Ostatecznie w obu tych sprawach towarzystwa wycofały się z postępowania regresowego.

Kluczowe jest to, że to ubezpieczyciel powinien udowodnić (np. przedstawiając opinię biegłego), że w określonych warunkach kierujący musiał mieć świadomość spowodowania uszkodzeń. Towarzystwo zwracając się z regresem powinno przedstawić dowody wyraźnie na to wskazujące.

Opinie

Krystyna Krawczyk, dyrektor w Biurze Rzecznika Finansowego

Jak zachować się w razie stłuczki? Przede wszystkim nie wolno uciekać w popłochu z miejsca zdarzenia. W sprawach, które do nas trafiają, coraz częściej dowodem są nie tylko zeznania świadków, ale też zrobione przez nich telefonem zdjęcia czy nawet filmy pokazujące zbiega. Poszkodowani uzyskują także nagrania z monitoringu miejskiego czy kamer umieszczonych na parkingach. To materiał dowodowy, który trudno zakwestionować. Dlatego jeśli zarysowaliśmy komuś auto na parkingu, warto podjąć działania wskazujące na to, że staraliśmy się poinformować o tym poszkodowanego. Można zostawić za wycieraczką samochodu kartkę z numerem

kontaktowym. Może się oczywiście zdarzyć, że kartkę wyjmie ktoś inny lub wywieje ją wiatr. Dlatego jeśli są świadkowie zdarzenia, warto poprosić ich o numery telefonów. W razie potrzeby będą mogli poświadczyć, że rzeczywiście zostawiliśmy kartkę. Jeśli uszkodzimy czyjś samochód na parkingu centrum handlowego, warto odszukać pracownika ochrony i poprosić go np. o wywołanie właściciela tego auta przez głośniki. Gdy takiej możliwości nie ma, można zostawić pracownikowi ochrony swój numer telefonu, notując przy okazji jego imię i nazwisko. Można też zostawić informacje np. w pobliskim sklepie. Gdybyśmy nie mogli skorzystać z żadnej z tych możliwości, powinniśmy wezwać policję. Co prawda ryzykujemy, że dostaniemy mandat, ale będzie on zdecydowanie niższy od kwoty, jakiej zażąda ubezpieczyciel w ramach postępowania regresowego.

Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki Ubea.pl

Gdy ubezpieczyciel udowodni, że kierowca zbiegł z miejsca wypadku, ma prawo do regresu, czyli żądania zwrotu wypłaconego odszkodowania (zgodnie z artykułem 43 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych). Towarzystwo może domagać się od sprawcy zwrotu pieniędzy również wtedy, gdy kierujący:

– znajdował się pod wpływem alkoholu, narkotyków lub podobnie działających środków,

– wyrządził szkodę umyślnie,

– nie miał prawa jazdy odpowiedniej kategorii (uwaga: wyjątkiem jest konieczność ratowania życia lub mienia ludzkiego, pościg za przestępcą złapanym na gorącym uczynku),

– wszedł w posiadanie pojazdu w wyniku przestępstwa (np. kradzieży).

W każdej z powyższych sytuacji uprawniających towarzystwo do regresu, ciężar dowodu spoczywa nie na sprawcy wypadku, lecz na ubezpieczycielu. Musi on udowodnić, że zaszła jedna z okoliczności uzasadniających zwrot przez kierowcę wypłaconego odszkodowania. Zasada ta jest zgodna z artykułem 6 kodeksu cywilnego, który stanowi, że „ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne”.

Gdy sprawca wypadku czy stłuczki ucieknie z miejsca zdarzenia, ubezpieczyciel może zażądać od niego zwrotu pieniędzy wypłaconych poszkodowanemu. Ale nie każde oddalenie się jest ucieczką.

Jeśli zarysowałeś czyjeś auto wyjeżdżając z parkingu, zatrzymaj się i spróbuj się skontaktować z poszkodowanym. W przeciwnym razie grozi ci, że będziesz musiał zapłacić za naprawę, choć masz polisę OC. Bo w takich sytuacjach przepisy prawa pozwalają ubezpieczycielom żądać od sprawcy zwrotu wypłaconego odszkodowania lub zadośćuczynienia w ramach tzw. regresu niewłaściwego.

Pozostało 90% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polisy i ubezpieczenia
Banki nie mogą rozwinąć skrzydeł w sprzedaży ubezpieczeń, ale jest lepiej
Polisy i ubezpieczenia
Przestępczość ubezpieczeniowa kwitnie w gorszych czasach
Polisy i ubezpieczenia
Odpowiedzialność za nieumyślne szkody lepiej przerzucić na ubezpieczyciela
Polisy i ubezpieczenia
Inflacja niejedno ma imię. Te ubezpieczenie zdrożeją
Polisy i ubezpieczenia
Link4 zwiera szyki z kolejnym bankiem