Można do sądu albo do komisji

Odszkodowanie za błędy medyczne

Publikacja: 16.07.2016 09:26

Gdy szkoda jest niewielka, dla pacjenta korzystniejsze jest pozasądowe dochodzenie roszczeń

Gdy szkoda jest niewielka, dla pacjenta korzystniejsze jest pozasądowe dochodzenie roszczeń

Foto: 123RF

Ministerstwo Zdrowia pracuje nad przepisami o dochodzeniu rekompensat za błędy medyczne. Do czasu uchwalenia nowych regulacji pacjenci mają dwie drogi dochodzenia roszczeń: pozasądową przed Wojewódzkimi Komisjami ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych oraz sądową (postępowanie cywilne).

– Poszkodowany wskutek błędu medycznego może żądać zadośćuczynienia za krzywdę oraz odszkodowania – wyjaśnia Michał Strzelbicki, radca prawny, wspólnik w Eventum Kancelaria Prawna.

Zadośćuczynienie dotyczy niematerialnych następstw błędu w leczeniu, czyli bólu, cierpienia, okaleczenia, wydłużenia czasu leczenia czy pogorszenia rokowań co do wyzdrowienia. Natomiast odszkodowanie pokrywa szkodę majątkową, którą może być np. koszt operacji naprawczej, rehabilitacji czy dodatkowej opieki.

Poszkodowany (ewentualnie jego spadkobiercy) może złożyć wniosek do właściwej miejscowo (siedziba szpitala) Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Trzeba to zrobić w terminie jednego roku od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o danym zdarzeniu medycznym, ale nie później niż w ciągu trzech lat od zdarzenia. Komisja ma cztery miesiące na rozpoznanie sprawy i wydanie orzeczenia.

Odpis wniosku komisja doręcza kierownikowi podmiotu prowadzącego szpital oraz jego ubezpieczycielowi. Ci przedstawiają swoje stanowisko wraz z dowodami w terminie 30 dni od otrzymania wniosku. Jeśli tego nie zrobią, jest to równoznaczne z akceptacją wniosku oraz proponowanej wysokości odszkodowania i zadośćuczynienia.

Komisja wydaje orzeczenie w formie pisemnej. Jeśli strony nie złożą wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, ubezpieczyciel przedstawia propozycję odszkodowania i zadośćuczynienia. Maksymalna wysokość świadczenia dla jednego pacjenta z tytułu jednego zdarzenia medycznego (zakażenie, uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia) wynosi 100 tys. zł, a razie śmierci pacjenta – 300 tys. zł. Poszkodowany ma siedem dni na przyjęcie albo odrzucenie propozycji. Przyjmując ją zrzeka się wszelkich roszczeń.

– Pozasądowe dochodzenie roszczeń za zdarzenia medyczne nie przewiduje możliwości zasądzenia renty. Przyjęcie propozycji odszkodowania zamyka też skutecznie możliwość dochodzenia roszczeń na zasadach ogólnych – mówi radca prawny Mariusz Kowolik, partner kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

Alternatywą dla postępowania przed komisją wojewódzką jest skierowanie powództwa do sądu. W procesie sądowym ważne jest ustalenie odpowiedzialności lekarza/szpitala na przyszłość, co oznacza, że jeśli w przyszłości stan zdrowia poszkodowanego się pogorszy, może on dochodzić dalszych roszczeń.

– Proces odszkodowawczy w polskich realiach jest niezwykle skomplikowany pod względem dowodowym oraz długotrwały, średnio trwa od dwóch do czterech lat. Długość postępowania i rozmiar szkody przekładają się również na koszty, do których zaliczyć należy m.in. opłaty sądowe od pozwu, zaliczki na wydatki biegłych, wynagrodzenie biegłego za sporządzenie opinii, koszty zastępstwa procesowego profesjonalnego pełnomocnika – mówi Mariusz Kowolik.

Zasadnicze znaczenie ma ustalenie właściwej osoby czy podmiotu, który chcemy pozwać (w przeciwnym razie przegramy proces). Pacjenci często nie wiedzą, czy pozwać szpital czy konkretnego lekarza. Sytuację komplikuje fakt, że wielu lekarzy pracuje w szpitalach czy innych podmiotach nie na umowach o pracę, lecz na kontraktach. Kiedy pacjent leczył się w wielu placówkach, bardzo trudno jest ustalić, w której z nich doszło np. do zakażenia.

Pacjent powinien udowodnić szkodę (np. uszczerbek na zdrowiu), winę sprawcy (lekarza/personelu) oraz związek przyczynowy między szkodą a działaniem lub zaniechaniem lekarza czy personelu pomocniczego. W przypadku zakażeń szpitalnych w orzecznictwie przyjęło się, że pacjent nie musi dowieść, że do zakażenia doszło w danej placówce (co na ogół jest niemożliwe), a jedynie uprawdopodobnić ten fakt w wysokim stopniu.

Niemalże w każdej sprawie potrzebna jest opinia biegłych powołanych przez sąd. Często czeka się na nią długo, nawet do dwóch lat. Do tego różnie bywa z rzetelnością. Dlatego warto przekonywać sąd, żeby biegły został powołany spoza obszaru apelacji danego sądu, aby zminimalizować ryzyko powstania opinii nierzetelnej z uwagi na solidarność środowiskową.

– Gdy szkoda jest niewielka, korzystniejsze dla pacjenta jest skorzystanie z trybu pozasądowego. W sprawach bardziej skomplikowanych, które jednocześnie wiążą się z większym odszkodowaniem bądź zadośćuczynieniem, lepszym wyborem będzie skierowanie sprawy na drogę sądową – uważa Mariusz Kowolik.

Zasądzone zadośćuczynienia

Świadczenia uzyskane na drodze sądowej (przykłady):

– zadośćuczynienie za zakażenie HCV – od 80 do 150 tys. zł

– zadośćuczynienie za niepotrzebne usunięcie nerki – 80 tys. zł

– zadośćuczynienie za przedłużenie leczenia o trzy miesiące na skutek błędnej diagnozy ortopedycznej – 5 tys. zł

– zadośćuczynienie za pogłębienie depresji i zmniejszenie szansy na przeżycie w następstwie opóźnionego rozpoznania onkologicznego – 50 tys. zł

– zadośćuczynienie za niemożliwość przeżycia życia w pełni od narodzin (mimo wskazań nie wykonano cesarskiego cięcia i dziecko urodziło się z zamartwicy, z rozległym, nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu) – 1 mln zł

Opinia

Paweł Brzezicki |adwokat

Problemem, na który chciałbym uczulić pacjentów, jest kwestia dopuszczalnych powikłań operacyjnych. One się zdarzają i będą się zdarzać. Czasami są wynikiem trudności, jakie pojawiają się w polu operacyjnym, czasami mają źródło w anomaliach anatomicznych operowanego. Powoływani w procesach biegli często wskazują, że dane powikłanie mieści się w ramach ryzyka operacyjnego (np. uszkodzenie nerwu krtaniowego wstecznego przy zabiegu usuwania przytarczyc). Pacjent, co jest absolutnie kluczowe, bierze na siebie ryzyko wystąpienia tych powikłań, o ile został poinformowany o takim ryzyku i następnie wyraził zgodę na zabieg, chyba że powikłania są zawinione przez lekarza, np. wynikają z nieuwagi.

Strona przegrywająca proces ponosi jego koszty, w tym jest zobowiązana zwrócić przeciwnikowi koszty pełnomocnika. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że sądy dość często odstępują od obciążania powodów kosztami procesu, gdy pacjent przegrywa sprawę, ale jego żądanie na pierwszy rzut oka nie było bezzasadne. Często pacjenci są przekonani o słuszności swoich roszczeń (a nie są przecież profesjonalistami, medykami) i dopiero postępowanie dowodowe (w szczególności opinie biegłych) rzuca inne światło na sprawę.

Polisy i ubezpieczenia
Wielka awaria ZUS. Od rana nie działa strona zakładu ani PUE
Polisy i ubezpieczenia
Banki nie mogą rozwinąć skrzydeł w sprzedaży ubezpieczeń, ale jest lepiej
Polisy i ubezpieczenia
Przestępczość ubezpieczeniowa kwitnie w gorszych czasach
Polisy i ubezpieczenia
Odpowiedzialność za nieumyślne szkody lepiej przerzucić na ubezpieczyciela
Polisy i ubezpieczenia
Inflacja niejedno ma imię. Te ubezpieczenie zdrożeją