Hodowla zwierząt wiąże się dużym ryzykiem szkód. Często zdarzają się na przykład pożary. W maju w chlewni w województwie świętokrzyskim spłonęło 1000 świń. Szkody w takim wypadku z reguły są ogromne, spaleniu ulega cały obiekt wraz ze zwierzętami. Pożarami zagrożone są zwłaszcza fermy kurze ze względu na duże nagromadzenie elementów palnych, a przedsiębiorcy nie zawsze odpowiednio się zabezpieczają.
Zwierzęta hodowlane można ubezpieczyć także od innych zdarzeń losowych. – Wśród rodzajów ryzyka, które trudno jest ubezpieczyć (ale jest to możliwe), można wymienić upał, natomiast rynek nie oferuje w zasadzie ochrony dla awarii instalacji elektrycznej – podaje Magdalena Pszkit, specjalista w dziale ubezpieczeń masowych w firmie brokerskiej Marsh.
Oprócz tego możliwe jest dotowane przez państwo ubezpieczenie dla produkcji zwierzęcej od: huraganu, powodzi, deszczu nawalnego, gradu, pioruna, obsunięcia się ziemi, lawiny. Dopłaty przysługują producentom rolnym w wysokości do 65 proc. składki, w przypadku określenia przez zakłady ubezpieczeń stawek taryfowych ubezpieczenia od łącznego ubezpieczenia zwierząt nieprzekraczających 0,5 proc. sumy ubezpieczenia.
– Brzmi to zachęcająco, ale w praktyce jest to martwy produkt ubezpieczeniowy – mówi Bożena Byrtek-Stankowska, zastępca dyrektora oddziału Willis Towers Watson Polska w Poznaniu. – Zakres ubezpieczenia określony w ustawie nie przystaje do realiów, jest nieadekwatny do ryzyka, które wiąże się z produkcją zwierzęcą.