Reklama
Rozwiń

Lokaty przynoszą straty

Powrót inflacji oznacza, że bankowe odsetki nie są już w stanie uchronić kapitału przed utratą wartości. Zły czas dla deponentów trwa przeważnie nie dłużej niż dwa lata.

Publikacja: 23.02.2017 12:50

Lokaty przynoszą straty

Foto: Fotorzepa/Andrzej Bogacz

Wieloletnie badania pokazują, że zadaniem bankowych lokat jest co najwyżej ustrzeżenie kapitału przed inflacją. Realne zyski z tej formy oszczędzania przeważnie są niewielkie. Co więcej okresy zysków przeplatają się z okresami strat. Niestety przed nami czas, w którym przeciętna lokata nie pozwoli realnie zarobić.

Inflacja większa niż oprocentowanie

Słowo „realnie” jest tutaj kluczowe. Wszystko dlatego, że do gospodarki powróciła inflacja. Żeby cieszyć się realnym zyskiem, oprocentowanie lokaty (powiększające kapitał) powinno być wyższe niż inflacja (pomniejszająca kapitał). – Warto też pamiętać, że zanim posiadacz lokaty będzie mógł cieszyć się zyskiem, najpierw bank potrąci z nich 19 proc. tytułem podatku dochodowego. Później dopiero pieniądze trafiają na konto – zwraca uwagę Bartosz Turek, analityk Open Finance.

Jeśli więc po potrąceniu podatku posiadacz lokaty zarobi jedynie 1,3 proc. (tylko na taki zysk może liczyć osoba, która w grudniu 2016 roku założyła przeciętną roczną lokatę – wynika z danych NBP), a zgodnie z prognozami roczna inflacja w grudniu bieżącego roku będzie na poziomie około 1,5 proc., to niestety ulokowane w banku pieniądze nie przyniosą prawdziwych zysków. Inflacja w przytoczonym przypadku szybciej zjadałaby bowiem siłę nabywczą kapitału, niż bank dopisywał odsetki.

Nie wykluczone, że banki bardziej zadbają o deponentów. Mogłoby się tak stać, gdyby depozyty napływały do banków w niewystarczającym dla nich tempie. Tymczasem na razie tak nie jest – napływ depozytów jest wyższy niż tempo udzielania kredytów.

Ile to potrwa?

Jak wskazuje Bartosz Turek realna strata na lokacie osiągana był przez statystycznego deponenta, któremu umowa kończyła się w okresie od października 2007 roku do grudnia roku 2008 (15 miesięcy) oraz od stycznia 2011 roku do września 2012 roku (21 miesięcy). W tych okresach depozyty bieżące w bankach przyrastały dwa razy wolniej (średnio o 0,8 proc.) niż w czasach, gdy inflacja nie była aż tak brzemienna w skutkach. Odmienna sytuacja miała miejsce w przypadku depozytów terminowych.

Co to dokładnie znaczy? Po prostu w okresach rosnącej inflacji Polacy zabierają pieniądze z rachitycznie oprocentowanych rachunków bieżących (ROR) i przenoszą je na lepiej oprocentowane depozyty terminowe (lokaty). Co niemniej ciekawe, dane giełdowe i informacje z funduszy inwestycyjnych sugerują, że w okresach realnych strat na lokatach Polacy wcale nie uganiają się za dodatkowym zyskiem. Nie jest widoczna nadmierna skłonność do wyciągania pieniędzy z banków w celu ulokowania ich w bardziej ryzykowne, ale też w potencjalnie bardziej zyskowne inwestycje.

Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku