Zaskoczenie marcowym załamaniem notowań metali szlachetnych trwało krótko, a kto nie uległ panice i dołączył do grona inwestorów, już może realizować pokaźne zyski, choć pewnie nieliczni mają na to ochotę przy zerowych stopach procentowych i utrzymującej się wysokiej inflacji. Zachowanie metali z pewnością było do przewidzenia, ponieważ większość zawirowań na rynkach ma podobny scenariusz, tak jak reakcja inwestorów na interwencje banków centralnych i niepokoje na świecie. Notowania metali wspierał taniejący dolar, który od połowy maja do pierwszych dni sierpnia stracił na wartości 11,5 proc.
Warto sprawdzić: Polacy rzucili się na diamenty podczas pandemii
Silny wpływ dolara na notowania metali szlachetnych widać było 6 sierpnia. Na jego odbicie po informacjach o większym od spodziewanego wzroście wolnych etatów poza rolnictwem żółty kruszec zareagował zniżką o 1,63 proc. Metale rozpoczęły też na minusie drugą dekadę sierpnia, ale nie zmieniło to optymistycznych nastrojów inwestorów, podobnie jak kilka wcześniejszych korekt. Pandemia wciąż nie odpuszcza, globalna gospodarka nadal stoi przed trudnym sprawdzianem i nikt nie mówi o zacieśnianiu polityki pieniężnej. Wręcz przeciwnie. Rajd złota ku rekordowi też nastąpił w trudnych chwilach – w USA wrosła liczba zachorowań, na wschodnich wybrzeżach zaczął szaleć huragan Izajasz, a świat zamarł po wybuchu w Bejrucie.
Pięć minut srebra
Złoto po przekroczeniu progu 2 tys. dolarów zaświeciło jednak pełnym blaskiem po ostatnich latach rozczarowań, kiedy pozostawało w tyle za amerykańskimi indeksami giełdowymi. Srebro, które ilekroć wydawało się, że ma swoje pięć minut, a sytuacja się odwraca, teraz święci tryumfy, ponieważ straty w stosunku do konkurenta notowane w ciągu ostatnich lat nadrobiło w zaledwie kilka tygodni. Tylko w lipcu metal podrożał ponad 30 proc., dzięki – jak podkreśla Kamil Sobolewski, strateg i zarządzający funduszami w Skarbcu TFI – fizycznemu popytowi przekraczającemu możliwości produkcyjne, w którym istotną rolę odegrała produkcja biżuterii w Indiach, kierowanej na rynki Chin i państw satelickich.
– Cena srebra w ostatnich dniach stopniowo wybija się na nowe tegoroczne szczyty. Obecnie kontrakty na ten metal poruszają się już powyżej 27 USD za uncję i wiele wskazuje na to, że do końca ruchu wzrostowego jest jeszcze daleko – mówił po pierwszym tygodniu sierpnia Paweł Grubiak, prezes i doradca inwestycyjny w Superfund TFI.