Crowdfunding, czyli inaczej finansowanie społecznościowe jest w Polsce popularne już od wielu lat. Teraz nadchodzi czas crowdfundingu udziałowego. Zyskują na tym zarówno spółki jak i inwestorzy, którzy nie obawiają się ryzykownych inwestycji w zamian za potencjalnie wysokie zyski.
Każdego roku przybywa platform, które zbierają fundusze na rozwój projektów, biznesów, a nawet komercjalizację wynalazków i badań naukowych. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się również crowdinvesting, czyli crowdfunding udziałowy, umożliwiający inwestowanie wielu osobom w rozwój start-upów w zamian za udziały.
Powstał nawet pierwszy podręcznik dla zainteresowanych – „Crowdfunding udziałowy dla startupów (i nie tylko)” Bartosza Filipa Malinowskiego, założyciela WeTheCrowd – think tanku, na którego stronie książkę można przeczytać bez żadnych opłat.
Czytaj także: Crowdfunding w Polsce. O co w tym chodzi?
Ideą zainteresowała się również GPW i w ubiegłym roku podpisała porozumienie o współpracy z największą polską platformą equity crowdfundingową. Dotyczyło ono utworzenia Akceleratora GPW, który ma ułatwiać networking, czyli wymianę informacji, między start-upami i spółkami giełdowymi a w przyszłości tym pierwszym debiut na NewConnect lub nawet na rynku głównym GPW. Do Akceleratora mogą się zgłaszać firmy emitenci Beesfund i inni nie tylko polscy, ale również z innych krajów Europy Centralnej.