W ubiegłym roku MSCI Emerging Markets stracił na wartości 15 proc. W tym roku passa ma się zmienić. Przynajmniej tak uważają analitycy Goldmana Sachsa, Fidelity Investments oraz niektórzy zarządzający funduszami polskich TFI. Schroder Investment Management prognozuje nawet, że obligacje rynków wschodzących będą dawały przez najbliższe dziesięć lat 6,6 proc. zysku średniorocznie.
Czy tak się stanie, zależy od wyciszenia konfliktu handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami oraz wyhamowania podwyżek stóp procentowych przez Fed, co doprowadziłoby do osłabienia siły dolara, od którego zależy nie tylko kondycja rynku surowcowego, ale również rynków wschodzących.
Rezerwa Federalna w ubiegłym roku podwyższała stopy czterokrotnie. W grudniu prognozy dalszego wzrostu stóp zweryfikowała. W tym roku podniesienie ich spodziewane jest dwukrotnie. Niektórzy analitycy uważają nawet, że w ogóle do podwyżek nie dojdzie, a ich wypowiedzi wystarczyły, aby dolar się osłabił i zaczęły zyskiwać obligacje denominowane w dolarach emitowane na rynkach wschodzących.
– W 2019 rok rynki wschodzące wchodzą w bardziej sprzyjającym otoczeniu. Potencjał do umacniania się dolara czy też słabnięcia walut lokalnych jest już znacznie mniejszy, także ceny surowców nie powinny napędzać inflacji. Ale czynniki te niosą także największe ryzyko dla tych krajów w przypadku zmaterializowania się negatywnego scenariusza – podkreśla w swoich prognozach Grzegorz Zatryb, główny strateg w Skarbcu TFI.
Warto sprawdzić: Obligacje korporacyjne – Catalyst to nie tylko GetBack, są też wiarygodne spółki