Trzymanie akcji spółek, które nie przynoszą zysków z działalności operacyjnej, może wydawać się nieracjonalne. Chyba że jest perspektywa pojawienia się zysków w nieodległej przyszłości. Brak zysków czy nawet przychodów nie jest niczym nadzwyczajnym w przypadku spółek będących na wczesnym etapie działalności, które są dopiero na etapie opracowywania swoich produktów przed ich wprowadzeniem na rynek.
Czytaj więcej
Nierentowne spółki to często inwestycje podwyższonego ryzyka, chyba że jest perspektywa poprawy w niezbyt odległej przyszłości ich sytuacji.
Wiele przykładów firm, które przeszły tę drogę, można znaleźć wśród amerykańskich spółek technologicznych. Gorzej, gdy spółka przestaje się rozwijać, notując spadek przychodów. W optymistycznym scenariuszu problem może być chwilowy i wynikać z wahania koniunktury w branży.
– W przypadku spółek notujących przez pewien okres regularnie stratę operacyjną kluczowa wydaje mi się kwestia horyzontu inwestycyjnego inwestora. W przypadku takich spółek odbicie może być skokowe (np. w przypadku spółek biotechnologicznych i nowych technologii), po opublikowaniu informacji o postępach prac w nowym produkcie, uzyskaniu dotacji, etc. lub też równomierne, wraz za poprawiającymi się perspektywami rentowności takiej spółki (np. w przypadku spółek surowcowych lub cyklicznych). Osobną kategorią są spółki będące w restrukturyzacji, tutaj kluczowa jest wiara inwestora w perspektywy poprawy sytuacji danej spółki. Najwyższą stopę zwrotu daje nabycie akcji takiej spółki przed wystąpieniem pozytywnych okoliczności, ale bez względu na sektor i sytuację danej spółki to działanie ma jeden wspólny mianownik – trudny do określenia z góry moment ich wystąpienia. Stąd też długi horyzont wydaje się tutaj kluczowy – wyjaśnia Kamil Hajdamowicz, zarządzający aktywami w Vienna Life TU na Życie.
Dlatego istotne jest zidentyfikowanie czynników, które mogą odwrócić niekorzystny trend w wynikach.