– Największy, biorąc pod uwagę wartości bezwzględne, był na rynku aluminium. Według szacunków WBMS (World Bureau of Metal Statistics) był na poziomie 1,27 mln t. Przyczyną takiego stanu jest dynamiczne ożywienie popytu, które występuje na wszystkich rynkach metali przemysłowych. W przypadku miedzi deficyt ten też występował, jednak był on wyraźnie mniejszy. To efekt mniejszego popytu na ten surowiec z Chin – wyjaśnia Łukasz Zembik, kierownik departamentu analiz w TMS Brokers.
Zdaniem eksperta w najbliższych latach metale typu miedź, aluminium oraz nikiel powinny zyskiwać, ponieważ surowce te odgrywają ważną rolę w dekarbonizacji gospodarek.
– Miedź cały czas będzie kluczowym elementem w elektromobilności jako niezbędny składnik silników elektrycznych. Metal jest wykorzystywany nie tylko w produkcji aut zeroemisyjnych, ale również w wytwarzaniu energii, do budowania sieci energetycznej czy stacji ładowania aut. Badania niezależnego instytutu badawczego CRU już trzy lata temu pokazały, że cała infrastruktura elektromobilności może w 2030 r. zużywać aż 4 mld ton miedzi. Aluminium wykorzystuje się również w elektromobilności w celu zmniejszenia masy pojazdu, a tym samym zwiększenia jego zasięgu ruchu na jednym ładowaniu. Metal nie tylko jest lżejszy od stali, ale zapewnia również wytrzymałość i bezpieczeństwo. Podwozie wykonane z tego surowca jest o ok. 35 proc. lżejsze. Ogólnie w pojazdach elektrycznych zużywa się go dwa razy więcej niż w autach spalinowych – wyjaśnia ekspert.
Dlatego w ocenie analityka w notowaniach obydwu metali mamy obecnie do czynienia z korektą, ale już w 2022 r. trend wzrostowy powinien zostać utrzymany, choć jego dynamika powinna być mniejsza.
Presja szybko nie ustąpi
Coraz bardziej zauważalna presja rosnących cen surowców stanowi wyzwanie dla wielu spółek, mając istotne znaczenie dla rentowności ich działalności. Eksperci nie zostawiają jednak złudzeń, że presja rynku surowców szybko się zmniejszy.
– Na rynkach nadal utrzymuje się wysoka niepewność. Bardzo powoli rozwiązywane są problemy wąskich gardeł w łańcuchach dostaw, a na horyzoncie pojawiają się zagrożenia kolejnymi niedoborami, np. podaży magnezu. Dlatego na ostatnie obniżki notowań surowców należy raczej patrzeć jako na korektę czy też stabilizację na wysokich poziomach. W nadchodzących miesiącach stawki frachtowe nadal będą wysokie, podobnie jak koszty energii elektrycznej, a w przypadku polskich przedsiębiorstw trzeba jeszcze dodać słabnącego złotego czy rosnącą inflację zwiększającą presję płac, co oznacza, że w 2022 r. firmy przemysłowe muszą się liczyć z wysokimi kosztami produkcji – przewiduje Piotr Krzysztofik, analityk sektorowy PKO BP.