Ostatnie tygodnie przyniosły wyraźne osłabienie złotego względem kluczowych walut, co sprawiło, że kursy dolara i franka znalazły się na nowych szczytach. Barierę 5 zł przebił dolar, podczas gdy jeszcze na początku stycznia za amerykańską walutę płacono niewiele ponad 4 zł. Notowania franka szwajcarskiego dobiły do 5,13 zł wobec 4,30 zł płaconych jeszcze w lutym. Droższe o kilka procent jest również euro, będąc coraz bliżej marcowego szczytu na poziomie 5 zł.
Nastroje wokół złotego przynajmniej na chwilę się uspokoiły, zdaniem ekspertów wciąż jednak więcej przemawia za jego osłabieniem niż wzmocnieniem. To oznacza, że na większe wydatki muszą się nastawić nie tylko posiadacze kredytów walutowych czy osoby planujące wyjazdy zagraniczne, ale przede wszystkim importerzy.
Czytaj więcej
Wybieramy interesujące spółki dywidendowe z zagranicznych rynków akcyjnych dla ceniących stabilne zyski.
Pod presją negatywnych czynników
Złoty w dalszym ciągu pozostaje mocno uzależniony od globalnych nastrojów, które nie są zbyt optymistyczne w obliczu kryzysu energetycznego w Europie i przedłużającej się wojny za naszą wschodnią granicą, która stawia Polskę i cały nasz region w gronie rynków o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym.
Do tego dochodzą też czynniki lokalne. – Kombinacja rosnących ryzyk geopolitycznych oraz ekonomicznych doprowadziła do silnego osłabienia złotego. Kurs euro atakował poziom 4,90 zł, a dolar po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 5 zł. Pewną nadzieją dla złotego okazała się publikacja danych o krajowej inflacji za wrzesień, która zmniejszyła prawdopodobieństwo rychłego zakończenia cyklu podwyżek stóp przez Radę Polityki Pieniężnej, dzięki czemu złoty ograniczył swoje straty do głównych walut – wskazują ekonomiści Santander Bank Polska.